sobota, 22 września 2012

Wypisy z pamięci Czarnego Barona

Rozdział trzeci

Piętrowe baraki ustawione w ogromny czworobok robiły przygnębiające wrażenie kojarząc się raczej z obozem jenieckim lub koncentracyjnym aniżeli koszarami wojskowymi.Przestrzeń pomiędzy barakami stanowił plac apelowy.Skończyły się złudzenia nawet dla największych optymistów.Są w obozie pracy i będą wydobywać węgiel pod ziemią.Ta twarda rzeczywistość dotarła już do wszystkich chociaż oficjalnie nikt im tego nie powiedział.Po raz kolejny zostali dokładnie wymieszani,nowe twarze nowe otoczenie. Ewentualne przyjaźnie lub konflikty rozmyły się;dominował strach i oczekiwanie .Staszek nauczony doświadczeniem wiedział,że
należy walczyć o wszystko co ułatwia życie a więc łóżko blisko
okna i na parterze,szafka w zasięgu ręki.Izba była duża by nie powiedzieć przestronna .Okna dawały tyle światła,że można uznać pomieszczenie za jasne.Porównanie z ciasnotą jaka panowała w poprzednim ośrodku obecna izba zasłuiwała na nazwę salonu. Utrudnieniem był brak centralnego ogrzewania oraz prymi-
tywne latryny.Po rozlokowaniu,napchaniu sienników słomą i doprowadzeniu izby do porządku mieli czas wolny.Leżał na świeżo pościelonej pryczy i po raz niewiadomo który analizował swoją sytuację.Tysiące ludzi z własnej i nieprzymuszonej woli pracuje pod ziemią i nic się nie dzieje ale przekorna myśl podpowiada,że tu
nie chodzi o to,że pracujesz tylko,że pracujesz pod przymusem wbrew swojej woli.Państwo które mieni się być demokratycznym łamie podstawowe prawa gwarantowane w konstytucji,wolność do nauki i pracy.Jak na ironię pracę maturalną pisał właśnie
z konstytucji.W końcu kurtyna opadła.Pierwsza pogadanka o BHP
-Kopalnia jest kopalnią gazową
-pod odpowiedzialnością karną nie wolno używać otwartego ognia
-zabronione jest posiadanie na dole zapałek i papierosów
-w obrębie kopalni wszyscy podporządkowani są dozorowi górniczemu.Cały szereg innych bardzo szczegółowych przepisów uzmysłowiło wszystkim,że praca w tych warunkach należy do bardzo niebezpiecznych.W grobowym milczeniu leżeli obok siebie a jednak każdy z nich w myślach był bardzo daleko.Pytanie dlaczego ja wracało uparcie i mało kto znał na nie odpowiedź.
Nowi koledzy z izby wydawali się sympatyczni i przyjaźni,typy spod ciemnej gwiazd rozmyły się w masie normalnych ludzi a być może strach zamknął im usta.Obok leżał chłopak z Krakowa. Staszek odwrócił się w jego stronę próbując podjąć rozmowę ale
ten nie reagował na jego gesty wpatrzony w sufit.W końcu ktoś nie wytrzymał :
-Słuchajta chłopaki odezwał ten który leżał obok drzwi,miał twarz okrągłą, rumianą o dobrodusznym wyglądzie galicyjskiego chłopa.
-Ja nazywam się Jan Wącław i pochodzę z Nowego Sącza i powiem wam,że władza ludowa chce nas o tak..wykonał ruch z którego wynikało,że zawisną na stryczku.W tych kopalniach to jest taki gaz,że go nie widzisz i nie czujesz a bestia zabija,rozumita.
Nikt tam nie chce pracować dlatego zmuszają do pracy takich jak
my i więźniów a przed tym jeńców wojennych.Możecie mi wierzyć bo jestem od was starszy mam żonę dwójkę dzieci gospodarstwo rolne a jednak mnie zabrali,wiecie dlaczego?bo ojciec zaraz po wojnie walczył z tymi od reformy rolnej.Ja się nie dam zwieść,to jest wyrok na wrogach ludu albo cie kostucha dopadnie na dole albo może się wywiniesz ale będziesz do niczego.
-Jezu Jezu chłopaki ja nie zjadę na dół,głos dochodził z drugiego końca izby;niech mnie wsadzą do kryminału a do czarnej dziury nie dam się wepchnąć.
-Kurwa niech mnie zabiją a nie zjadę,kolejny głos kogoś kto nie chciał się pogodzić z przymusem pracy.Z pryczy zeskoczył mały niepozorny chłopak,stanął obok pieca kaflowego tak jak by chciał zabezpieczyć sobie tyły i natarł na tego z Nowego Sącza bo to on rozpętał psychozę strachu.
-Ty stary zapyziały kmiocie krzyczał poirytowany robisz ferment i straszysz chłopaków a sam nie wiesz jak wygląda kopalnia.
-Co tam jest do oglądania,bronił się Wącław,ciemno jak u murzyna w dupie i tak nic nie zobaczysz.
-Słuchajcie,przekonywał mały,kopalnia to takie samo miejsce pracy jak każde inne,zjeżdżasz windą,jest tam jasno bo świecą lampy,są telefony,jeżdżą pociągi normalne życie.
-Agitator się znalazł pewnie płacą ci za taką gadkę,Wącław nie dawał za wygraną.
-Nie jestem agitator tylko wiem jak jest.
-Byłeś na dole,widziałeś,przyparł go do muru Wącław.
-Ja nie byłem ale kolega pracuje na Śląsku i żyje lepiej niż my razem wzięci.
-Co to znaczy lepiej od nas,jeżeli jemu jest dobrze na dole to niech sobie żyje a mnie jest lepiej wśród krów w oborze,na miedzy w polu gdzie i skowronek zaćwierka bażant wyfrunie spod nóg,co to znaczy lepiej jest w kopalni.
-A on dostał talon na radio Pionier i mieszkanie dostanie i obiecany ma talon na motocykl WFM a ty co masz?jałowicę i byka po jajach drapiesz i to jest wszystko.
-Ja nie mówię czyje życie lepsze,Wącław obstawał przy swoim, konstytucja gwarantuje ci wolny wybór pracy i o to chodzi.Ja jałowicy nie muszę ruchać mam swoją babę która mi wystarcza a to,że krówki jak wchodzę do obory mruczą z zadowolenia,konie parskają i świnki piszczą to dla mnie muzyka.Słonko świeci,
,swierszcze cykają łany żyta czy owsa się tobie kłaniają w pas ot, to jest życie.
-Ty sobie gadaj,chcesz gnojem śmierdzieć to sobie śmierdź a górnik żyje sobie jak lord,mały rozglądał się po wszystkich z miną
zwycięscy.Może to co mówił mijało się z prawdą ale niektórym pomogło pokonać narastający strach.Na jak długo
-Mnie taką gadką nie przekonasz,po dłuższej chwili odezwał się Wącław,znam takich co to obiecywali chłopom złote góry,darmową ziemię z reformy rolnej i co z tego wynikło?rozszabrowany majątek dworski, spadek wydajności z hektara a na koniec PGR-y i
kolektywizacja.Socjalistyczny raj na ziemi.Dzielić równo partia wszystko obywatel gówno.Ot co.Powiedzta chłopy co wy na to?
Większość nie brała udziału w dyskusji,wyobcowani zatopieni we własnych myślach leżeli nieruchomo wpatrzeni w sobie tylko wiadome wirtualne miejsca.Pewnie każdy na swój sposób próbował znaleźć się w nowej rzeczywistości.Sprzeczka pomiędzy agitatorem
a Wącławem trwała w najlepsze gdy nagle z trzeciego rzędu prycz
ktoś się zsunął w pierwszej chwili wyglądało na to,że po prostu schodzi z pryczy ale skoro schodzi to musi stanąć na ziemi a tu nic.
Dłuższą chwilę trwało czekanie zanim się zorientowali,że to coś zawisło i dziwnie macha rękami.
-E ty co tam robisz,mały przerwał swoje wywody z Wącławem i mrużąc oczy próbował dojrzeć co dzieje się między pryczami.
-O kurwa,chłopaki on się powiesił,szybko tutaj,wisi.Zrobiło się zamieszanie wszyscy tłoczyli się w wąskim przejściu pomiędzy pryczami.Wisiał na pasku od spodni palcami stóp prawie dotykał podłogi.
-Na bok nie zawadzajcie,do akcji wkroczył sąsiad Staszka.
-Podnieść szybko i po cichu,zdecydowanym głosem wydawał polecenia.Jak go złapią to pójdzie pod sąd,jest po przysiędze i podlega prokuratorowi wojskowemu.Zdjęli go i ułożyli na podłodze.Miał oczy wywrócone do góry,usta szeroko otwarte ale żył.Sąsiad Staszka pochylił się nad nim sprawdzając czy żyje.
-Lecę po dyżurnego,któryś z kibiców próbował pomóc.
-Nic mu nie będzie,sąsiad Staszka podniósł głowę znad leżącego.Żadnego dyżurnego chyba,że chcecie go posłać do prokuratora.Niedoszły wisielec otworzył oczy i zacząłciężko oddychać.
-Siadaj i przestań robić takie numery,sąsiad Staszka pomógł mu wstać i usiąść na taborecie,następnie zajrzał mu w oczy i widać uznał,że wszystko jest w porządku bo spokojnie wrócił na swoją pryczę.Kandydat na nieboszczyka siedział na taborecie oparty plecami o pryczę i niewidzącymi oczami spoglądał przed siebie.
Przypadkiem niedoszły samobójca siedział dokładnie w polu widzenia Staszka.Początkowo nie zwracał uwagi na jego twarz dopiero po chwili coś go zaintrygowało.Znajoma twarz.
Tak to jest chyba Alojz,Alojz Nadarzy chodzili razem do jednej klasy w szkole podstawowejChyba się nie mylę,upewniał się w myślach.Jak brak włosów zmienia wygląd.Tak pamięta mieszkali w
oficynie starej kamienicy,jego matka dorabiała sobie myciem i praniem,była wdową ojciec Alojza zginął pod Stalingradem.Wstał z pryczy podszedł do niego i spytał,
-Alojz poznajesz mnie?kiwnął głową,że tak.Co ci się stało
chłopie,przecież nie jesteś sam,tylu chłopaków z całej Polski...
-”Jo je dwa tydnie po weselu”,krzyknął w gwarze śląskiej,rozumicie to synki!rozbeczał się jak mały chłopczyk.”Dwa
tydnie.Ona nie wytrzymie insi bydom jom dupczyć rozumicie?”
-Alojz co ty wygadujesz za głupstwa,próbował przemówić mu do rozsądku,żona czeka,tęskni a ty robisz z niej dziwkę.
-”Danka nie wytrzymie i insi bydom jom dupczyć,”powtarzał jak mantrę.
-Słuchaj ty,do rozmowy wtrącił się Wącław,ja jestem żonaty mam dwoje dzieci i moja wie,że jak tylko zrobi coś na lewo to koniec, wygonię z domu a dzieci zostawię bo są moje.
-Ty pierdoły opowiadasz,mały agitator naskoczył na Wącława,baba z natury jest dupliwa bo jak by nie była to która by chciała ryzykować rodzenie w bólach,no?Ta jego,pokazał na Nadarzego,jak skosztowała to już przepadła,dostanie swój czas to nadstawi
każdemu który się nawinie.
-Te mądrala skończ pieprzyć,chłopak który udzielił pomocy niedoszłemu wisielcowi natarł na małego agitatora,facet jest parę dni po weselu i po prostu jest roztrzęsiony to jest normalne. Ciekawe co byś ty robił na jego miejscu,może nigdy w życiu nie miałeś kobiety i dla tego pleciesz pierdoły.Miłość plus seks to potęga która nie takich jak Alojz doprowadziła do ruiny.Słuchajcie chłopaki,zwrócił się do wszystkich musimy go pilnować bo jest w głębokiej depresji,może próbować jeszcze raz.
-Dobry jesteś,Staszek zwrócił się do niego pełny podziwu;wygląda na to,że ocierałeś się o medycynę.
-Ocierałeś,odpalił opryskliwie.Tak się kończy korespondencja z rodziną na zachodzie skurwesyny.Babcię i dziadka ślązaków wysiedlili z Raciborza właściwie wywalili z kamienicy którą wybudował mój pradziadek.Matka pochodzi z Krakowa a ojciec
Ślązak tyle,że niemieckojęzyczny;nigdy nie przyszło nam na myśl by rodzinę ojca nazwać germańcami.Byli ślązakami mówili biegle po śląsku i po niemiecku,dziadek studiował we Wrocławiu i Heidelbergu i jak miał mówić?po polsku?Ojciec twierdzi,że zawsze czuli się Ślązakami ani Niemcami ani Polakami po prostu Ślązakami.
-Mamy podobne problemy szepnął Staszek,moja rodzina to Wielopolanie ze strony ojca i Ślązacy ze strony matki.Wujka wywieźli ruscy już po froncie od tak z łapanki na ulicy,zmarł na tyfus gdzieś tam w tajdze.Ciąg dalszy rozmowy przerwał Nadarzy,
-co tu robić,co tu robić,zabije mnie na dole i Danka zostanie sama.
-Znowu zaczynasz,przerwał mu krakus,
-Ale ona bydzie się dupczyć z innymi.
-Skończ i przejdź na inne myśli ciulu jeden,krakus potrząsał nim trzymając go za ramiona.Ty się powiesisz i co myślicz,że ona nie będzie się pierdolic jak będzie miała ochotę.Dopiero jej zrobisz prezent,pacanie.Poza tym nie wolno ci myśleć,że masz żonę kurwę.Spojrzał zaczerwienionymi oczami na Staszka po tym na krakusa i powoli poczłapał na swoją pryczę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz