Rozdział
trzeci
Piętrowe
baraki ustawione w ogromny czworobok robiły przygnębiające
wrażenie kojarząc się raczej z obozem jenieckim lub
koncentracyjnym aniżeli koszarami wojskowymi.Przestrzeń pomiędzy
barakami stanowił plac apelowy.Skończyły się złudzenia nawet dla
największych optymistów.Są w obozie pracy i będą wydobywać
węgiel pod ziemią.Ta twarda rzeczywistość dotarła już do
wszystkich chociaż oficjalnie nikt im tego nie powiedział.Po raz
kolejny zostali dokładnie wymieszani,nowe twarze nowe otoczenie.
Ewentualne przyjaźnie lub konflikty rozmyły się;dominował strach
i oczekiwanie .Staszek nauczony doświadczeniem wiedział,że
należy
walczyć o wszystko co ułatwia życie a więc łóżko blisko
okna
i na parterze,szafka w zasięgu ręki.Izba była duża by nie
powiedzieć przestronna .Okna dawały tyle światła,że można uznać
pomieszczenie za jasne.Porównanie z ciasnotą jaka panowała w
poprzednim ośrodku obecna izba zasłuiwała na nazwę salonu.
Utrudnieniem był brak centralnego ogrzewania oraz prymi-
tywne
latryny.Po rozlokowaniu,napchaniu sienników słomą i doprowadzeniu
izby do porządku mieli czas wolny.Leżał na świeżo pościelonej
pryczy i po raz niewiadomo który analizował swoją sytuację.Tysiące
ludzi z własnej i nieprzymuszonej woli pracuje pod ziemią i nic się
nie dzieje ale przekorna myśl podpowiada,że tu
nie
chodzi o to,że pracujesz tylko,że pracujesz pod przymusem wbrew
swojej woli.Państwo które mieni się być demokratycznym łamie
podstawowe prawa gwarantowane w konstytucji,wolność do nauki i
pracy.Jak na ironię pracę maturalną pisał właśnie
z
konstytucji.W końcu kurtyna opadła.Pierwsza pogadanka o BHP
-Kopalnia
jest kopalnią gazową
-pod
odpowiedzialnością karną nie wolno używać otwartego ognia
-zabronione
jest posiadanie na dole zapałek i papierosów
-w
obrębie kopalni wszyscy podporządkowani są dozorowi
górniczemu.Cały szereg innych bardzo szczegółowych przepisów
uzmysłowiło wszystkim,że praca w tych warunkach należy do bardzo
niebezpiecznych.W grobowym milczeniu leżeli obok siebie a jednak
każdy z nich w myślach był bardzo daleko.Pytanie dlaczego ja
wracało uparcie i mało kto znał na nie odpowiedź.
Nowi
koledzy z izby wydawali się sympatyczni i przyjaźni,typy spod
ciemnej gwiazd rozmyły się w masie normalnych ludzi a być może
strach zamknął im usta.Obok leżał chłopak z Krakowa. Staszek
odwrócił się w jego stronę próbując podjąć rozmowę ale
ten
nie reagował na jego gesty wpatrzony w sufit.W końcu ktoś nie
wytrzymał :
-Słuchajta
chłopaki odezwał ten który leżał obok drzwi,miał twarz okrągłą,
rumianą o dobrodusznym wyglądzie galicyjskiego chłopa.
-Ja
nazywam się Jan Wącław i pochodzę z Nowego Sącza i powiem wam,że
władza ludowa chce nas o tak..wykonał ruch z którego wynikało,że
zawisną na stryczku.W tych kopalniach to jest taki gaz,że go nie
widzisz i nie czujesz a bestia zabija,rozumita.
Nikt
tam nie chce pracować dlatego zmuszają do pracy takich jak
my
i więźniów a przed tym jeńców wojennych.Możecie mi wierzyć bo
jestem od was starszy mam żonę dwójkę dzieci gospodarstwo rolne a
jednak mnie zabrali,wiecie dlaczego?bo ojciec zaraz po wojnie
walczył z tymi od reformy rolnej.Ja się nie dam zwieść,to jest
wyrok na wrogach ludu albo cie kostucha dopadnie na dole albo może
się wywiniesz ale będziesz do niczego.
-Jezu
Jezu chłopaki ja nie zjadę na dół,głos dochodził z drugiego
końca izby;niech mnie wsadzą do kryminału a do czarnej dziury nie
dam się wepchnąć.
-Kurwa
niech mnie zabiją a nie zjadę,kolejny głos kogoś kto nie chciał
się pogodzić z przymusem pracy.Z pryczy zeskoczył mały niepozorny
chłopak,stanął obok pieca kaflowego tak jak by chciał
zabezpieczyć sobie tyły i natarł na tego z Nowego Sącza bo to on
rozpętał psychozę strachu.
-Ty
stary zapyziały kmiocie krzyczał poirytowany robisz ferment i
straszysz chłopaków a sam nie wiesz jak wygląda kopalnia.
-Co
tam jest do oglądania,bronił się Wącław,ciemno jak u murzyna w
dupie i tak nic nie zobaczysz.
-Słuchajcie,przekonywał
mały,kopalnia to takie samo miejsce pracy jak każde inne,zjeżdżasz
windą,jest tam jasno bo świecą lampy,są telefony,jeżdżą
pociągi normalne życie.
-Agitator
się znalazł pewnie płacą ci za taką gadkę,Wącław nie dawał
za wygraną.
-Nie
jestem agitator tylko wiem jak jest.
-Byłeś
na dole,widziałeś,przyparł go do muru Wącław.
-Ja
nie byłem ale kolega pracuje na Śląsku i żyje lepiej niż my
razem wzięci.
-Co
to znaczy lepiej od nas,jeżeli jemu jest dobrze na dole to niech
sobie żyje a mnie jest lepiej wśród krów w oborze,na miedzy w
polu gdzie i skowronek zaćwierka bażant wyfrunie spod nóg,co to
znaczy lepiej jest w kopalni.
-A
on dostał talon na radio Pionier i mieszkanie dostanie i obiecany
ma talon na motocykl WFM a ty co masz?jałowicę i byka po jajach
drapiesz i to jest wszystko.
-Ja
nie mówię czyje życie lepsze,Wącław obstawał przy swoim,
konstytucja gwarantuje ci wolny wybór pracy i o to chodzi.Ja
jałowicy nie muszę ruchać mam swoją babę która mi wystarcza a
to,że krówki jak wchodzę do obory mruczą z zadowolenia,konie
parskają i świnki piszczą to dla mnie muzyka.Słonko świeci,
,swierszcze
cykają łany żyta czy owsa się tobie kłaniają w pas ot, to jest
życie.
-Ty
sobie gadaj,chcesz gnojem śmierdzieć to sobie śmierdź a górnik
żyje sobie jak lord,mały rozglądał się po wszystkich z miną
zwycięscy.Może
to co mówił mijało się z prawdą ale niektórym pomogło pokonać
narastający strach.Na jak długo
-Mnie
taką gadką nie przekonasz,po dłuższej chwili odezwał się
Wącław,znam takich co to obiecywali chłopom złote góry,darmową
ziemię z reformy rolnej i co z tego wynikło?rozszabrowany majątek
dworski, spadek wydajności z hektara a na koniec PGR-y i
kolektywizacja.Socjalistyczny
raj na ziemi.Dzielić równo partia wszystko obywatel gówno.Ot
co.Powiedzta chłopy co wy na to?
Większość
nie brała udziału w dyskusji,wyobcowani zatopieni we własnych
myślach leżeli nieruchomo wpatrzeni w sobie tylko wiadome wirtualne
miejsca.Pewnie każdy na swój sposób próbował znaleźć się w
nowej rzeczywistości.Sprzeczka pomiędzy agitatorem
a
Wącławem trwała w najlepsze gdy nagle z trzeciego rzędu prycz
ktoś
się zsunął w pierwszej chwili wyglądało na to,że po prostu
schodzi z pryczy ale skoro schodzi to musi stanąć na ziemi a tu
nic.
Dłuższą
chwilę trwało czekanie zanim się zorientowali,że to coś zawisło
i dziwnie macha rękami.
-E
ty co tam robisz,mały przerwał swoje wywody z Wącławem i mrużąc
oczy próbował dojrzeć co dzieje się między pryczami.
-O
kurwa,chłopaki on się powiesił,szybko tutaj,wisi.Zrobiło się
zamieszanie wszyscy tłoczyli się w wąskim przejściu pomiędzy
pryczami.Wisiał na pasku od spodni palcami stóp prawie dotykał
podłogi.
-Na
bok nie zawadzajcie,do akcji wkroczył sąsiad Staszka.
-Podnieść
szybko i po cichu,zdecydowanym głosem wydawał polecenia.Jak go
złapią to pójdzie pod sąd,jest po przysiędze i podlega
prokuratorowi wojskowemu.Zdjęli go i ułożyli na podłodze.Miał
oczy wywrócone do góry,usta szeroko otwarte ale żył.Sąsiad
Staszka pochylił się nad nim sprawdzając czy żyje.
-Lecę
po dyżurnego,któryś z kibiców próbował pomóc.
-Nic
mu nie będzie,sąsiad Staszka podniósł głowę znad
leżącego.Żadnego dyżurnego chyba,że chcecie go posłać do
prokuratora.Niedoszły wisielec otworzył oczy i zacząłciężko
oddychać.
-Siadaj
i przestań robić takie numery,sąsiad Staszka pomógł mu wstać i
usiąść na taborecie,następnie zajrzał mu w oczy i widać
uznał,że wszystko jest w porządku bo spokojnie wrócił na swoją
pryczę.Kandydat na nieboszczyka siedział na taborecie oparty
plecami o pryczę i niewidzącymi oczami spoglądał przed siebie.
Przypadkiem
niedoszły samobójca siedział dokładnie w polu widzenia
Staszka.Początkowo nie zwracał uwagi na jego twarz dopiero po
chwili coś go zaintrygowało.Znajoma twarz.
Tak
to jest chyba Alojz,Alojz Nadarzy chodzili razem do jednej klasy w
szkole podstawowejChyba się nie mylę,upewniał się w myślach.Jak
brak włosów zmienia wygląd.Tak pamięta mieszkali w
oficynie
starej kamienicy,jego matka dorabiała sobie myciem i praniem,była
wdową ojciec Alojza zginął pod Stalingradem.Wstał z pryczy
podszedł do niego i spytał,
-Alojz
poznajesz mnie?kiwnął głową,że tak.Co ci się stało
chłopie,przecież
nie jesteś sam,tylu chłopaków z całej Polski...
-”Jo
je dwa tydnie po weselu”,krzyknął w gwarze śląskiej,rozumicie
to synki!rozbeczał się jak mały chłopczyk.”Dwa
tydnie.Ona
nie wytrzymie insi bydom jom dupczyć rozumicie?”
-Alojz
co ty wygadujesz za głupstwa,próbował przemówić mu do
rozsądku,żona czeka,tęskni a ty robisz z niej dziwkę.
-”Danka
nie wytrzymie i insi bydom jom dupczyć,”powtarzał jak mantrę.
-Słuchaj
ty,do rozmowy wtrącił się Wącław,ja jestem żonaty mam dwoje
dzieci i moja wie,że jak tylko zrobi coś na lewo to koniec, wygonię
z domu a dzieci zostawię bo są moje.
-Ty
pierdoły opowiadasz,mały agitator naskoczył na Wącława,baba z
natury jest dupliwa bo jak by nie była to która by chciała
ryzykować rodzenie w bólach,no?Ta jego,pokazał na Nadarzego,jak
skosztowała to już przepadła,dostanie swój czas to nadstawi
każdemu
który się nawinie.
-Te
mądrala skończ pieprzyć,chłopak który udzielił pomocy
niedoszłemu wisielcowi natarł na małego agitatora,facet jest parę
dni po weselu i po prostu jest roztrzęsiony to jest normalne.
Ciekawe co byś ty robił na jego miejscu,może nigdy w życiu nie
miałeś kobiety i dla tego pleciesz pierdoły.Miłość plus seks to
potęga która nie takich jak Alojz doprowadziła do ruiny.Słuchajcie
chłopaki,zwrócił się do wszystkich musimy go pilnować bo jest w
głębokiej depresji,może próbować jeszcze raz.
-Dobry
jesteś,Staszek zwrócił się do niego pełny podziwu;wygląda na
to,że ocierałeś się o medycynę.
-Ocierałeś,odpalił
opryskliwie.Tak się kończy korespondencja z rodziną na zachodzie
skurwesyny.Babcię i dziadka ślązaków wysiedlili z Raciborza
właściwie wywalili z kamienicy którą wybudował mój
pradziadek.Matka pochodzi z Krakowa a ojciec
Ślązak
tyle,że niemieckojęzyczny;nigdy nie przyszło nam na myśl by
rodzinę ojca nazwać germańcami.Byli ślązakami mówili biegle po
śląsku i po niemiecku,dziadek studiował we Wrocławiu i
Heidelbergu i jak miał mówić?po polsku?Ojciec twierdzi,że zawsze
czuli się Ślązakami ani Niemcami ani Polakami po prostu Ślązakami.
-Mamy
podobne problemy szepnął Staszek,moja rodzina to Wielopolanie ze
strony ojca i Ślązacy ze strony matki.Wujka wywieźli ruscy już po
froncie od tak z łapanki na ulicy,zmarł na tyfus gdzieś tam w
tajdze.Ciąg dalszy rozmowy przerwał Nadarzy,
-co
tu robić,co tu robić,zabije mnie na dole i Danka zostanie sama.
-Znowu
zaczynasz,przerwał mu krakus,
-Ale
ona bydzie się dupczyć z innymi.
-Skończ
i przejdź na inne myśli ciulu jeden,krakus potrząsał nim
trzymając go za ramiona.Ty się powiesisz i co myślicz,że ona nie
będzie się pierdolic jak będzie miała ochotę.Dopiero jej zrobisz
prezent,pacanie.Poza tym nie wolno ci myśleć,że masz żonę
kurwę.Spojrzał zaczerwienionymi oczami na Staszka po tym na krakusa
i powoli poczłapał na swoją pryczę.