Oblężenie
Hetman
Wilhelm stał na samym szczycie zamkowej wieży i
bezradnie
przyglądał się pogromowi jaki husyci urządzili mieszkańcom
Rybnika.Brali
srogi odwet za klęskę,jaką mały oddział Piotra Polaka po-niósł
w Rybniku.Dzisiaj gdy połączył siły z oddziałem litwina Zygmunta
Korybutowicza powinowatego samego Jagiełły-który obrał sobie
Gliwice
jako
siedzibę i przyszłą stolicę państwa śląkiego z jego osobą w
roli króla;
miał
miażdżącą przewagę z którą Rybnik nie potrafił sobie
poradzić.Płonął
nie
tylko Rybnik ale i wszystkie okoliczne sadyby:Łony,Zagrodniki,Kozie
Góry,Wawok,Rybnicka
Kuźnia,Wielopole,Paruszowiec,Ligoca Kuźnia i
Piaski.Rozbestwione
oddziały nie dawały nikomu pardonu,miasto które
nie
miało murów obronnych nie było zdolne przeciwstawić się takiej
sile
wojsk husyckich.Husyci zastosowali podstęp który się powiódł,otóż
początkowo
słychać było wyłącznie mowę polską(kacerze),co uśpiło
czujność wielu mieszczan,którzy nie schronili się w otaczających
miasto
lasach
i mokradłach.Gdy prawda wyszła na jaw było za późno.Jedynie
zamek
przezornie pozamykał bramy i podniósł zwodzony most.Hetman
zamecki
Wilhelm nie pomylił się węsząc podstęp i każąc wszystkim
księżom
i zakonnicom skryć się na zamku.Po za księżmi jeszcze tylko
kilka
rodzin bogatym ziemian schroniło się na zamku zasilając załogę.
Wprawdzie
Maciej,rycerz który gościł na zamku,widział tłumy podążające
w
kierunku lasów suminskich,ale wielu nie zdążyło i płaciło
straszliwą cenę za nie tak dawne zwycięstwo nad oddziałem Piotra
Polaka i rycerza
Runsztajna
zwanego Jastrzębiem.
-Hej
Wiluś-krzyczał jakiś pijany husyta do hetmana na zamku.Posłuchaj
co ci powiem.My jesteśmy wojsko księcia Korybutowicza,króla Czech
a
za niedługo i Śląska nie masz szans się obronić.Otwórz bramy a
my
puścimy
wolno mieszczan,pokazał na liczne grono wziętych do niewoli
mężczyzn,kobiet
i dzieci.
-Ty
obleśny zbóju,zdrajco!Miast walczyć z krzyżakami,własnych braci
gromisz.Tyś
nie je ani Polok ani Litwin.W piekle bydziesz sie smażył.
-Kto
się będzie smażył,ten się będzie smażył.Mości Wilusiu
obrońco rudery.Popatrz jak się miasto pali,wystarczy ognia by cię
usmażyć i
i
psom dać na pożarcie.Otwieraj wrota po dobroci.Otworzysz,a damy si
w
nagrodę piękną kobietę.Młoda ci jest i do kochania chętno,naszym
już
sił
brakuje,może ty stary borsuku jej dogodzisz.
-Nie
wierza,stary cyganie,hetman na samą myśl,że któraś z mieszczek
lub
okolicznych ziemianek mogła wpaść w ręce tej bandy oprychów,aż
się
spocił.
-Nie
wierzysz?To poczekaj,zaraz ci ją przedstawię,myślę,że się
znacie.
Wycofał
się,by po chwili przyprowadzić młodą kobietę w habicie mniszki.
-No
co Wiluś,zmiękła ci rura?
-O
Matko Bosko!-odezwał się głośny okrzyk za plecami hetmana.To jest
zakonnica
kero osłabła na trasie jak my uciekali spod Nysy.Widać jom
naszli-Maciej stał wpatrzony w krzykliwego żołdaka.
-Hetmanie,prowadź
z tym wojokiym godka jak nojdłużyj.Musza jom odbić
choćby
przyszło paść.To jo jom zostawiył na trasie.
W
czasie gdy hetman prowadził targi z wrzaskliwym wojakiem ,Maciej
dosiadł
konia i boczną bramą wyjechał poza mury zamkowe.Widać,że
przeciągające
się targi zdenerwowały żołnierza,bo w pewnej chwili złapał
mniszkę
za włosy chcąc podciąć jej gardło,gdy nagle gdzieś z boku
strzała
wystrzelona
z kuszy przeszyła jego pierś.Padł jak rażony piorunem nie
wydawszy
głosu.Wtedy z cienia wyłoniła się postać rycerza na siwym
koniu,która
galopem pędziła gdzieś od strony Nacyny.Dwóch młodych
żołnierzy,którzy
pilnowali ustawionych w szeregu mieszczan wziętych do
niewoli
nawet się nie broniło.Sądzili pewnie,że to swój
nadjeżdża.Dopiero
gdy
pierwszy padł cięty mieczem,drugi usiłował doskoczyć do Macieja,
bo
on to był,lecz nie zdążył zrobić kroku,bo oto z murów zamkowych
kusznik
przeszył go na wylot.Teraz wszystko odbyło się bardzo szybko.
Maciej
podjechał do przerażonej mniszki,złapał ją,posadził przed sobą
na
koniu,a
mieszczanom pokazał gdzie mają uciekać i spiął konia galopując
w
kierunku wąskiej bramy otwartej specjalnie dla niego.Wszystko odbyło
się tak szybko,że plądrujący Rybnik nawet nie zwrócili uwagi na
zniknięcie mniszki i grupy mieszczan skazanych na śmierć.W pewnym
momencie
pijany mordem i grabieżą tłum przypomniał sobie o zamku.
Przecież
tam są skarby,tam są księża ze złotem i srebrem.Podchodzili
bezładną
grupą pod mury pewni,że zamek podda się bez walki w zamian
za
złudną obietnicę wypuszczenia na wolność zakonnicy i bogatych
mieszczan.Wtedy zorientowali się,że ich kompany leżą z
przestrzelonymi
piersiami
a mniszka i mieszczanie zniknęli.Tłum żołdactwa zawył nie-
opisaną
nienawiścią.Znowu ten borsuk zamkowy Wiluś wystawił ich na
pośmiewisko.
-Zdobyć
zamek!-padła komenda pijanego oficera.
-Na
zamek-zawtórowała reszta żołnierzy.
Rybnicki Zamek,stara budowla
postawiona na rubieżachKsięstwa
Wielkomorawskiego
czasy swojej świetności miał za sobą,Restaurowany
w
latach dwudziestych trzynastego wieku przez księcia
opolsko-raciborskiego Kazimierza zyskał nowy wystrój,mury obronne i
fosę to jednak nigdy nie spełniał warunków które kwalifikowały
by go jako obronny.Wiedział o tym hetman zamecki,upatrując
możliwości jego
obrony
w rozlewiskach i moczarach rzeki Nacyny.Uwolnieni mieszczanie
wzmocnili
wprawdzie załogę,lecz byli równocześnie dodatkowym
obciążeniem-szczególnie gdy chodziło o jadło.
W
świetle łuny pożarów rycerz Maciej zsadzał z konia przerażoną
mniszkę
Była
blada na twarzy i jak by skurczona w sobie.Przejścia ostatnich dni
malowały
się przerażeniem w jej oczach.Umierającą z głodu,pogodzoną
z
losem znaleźli ją hasający po okolicy husyci.Od hańby uratował
ją jej
stan,była
po prostu konająca z wycieńczenia i głodu i jako taka zupełnie
nie wzbudzała zainteresowania żołnierzy.Jak przez sen pamięta
żądania
wyrzeczenia
się krzyża i sakramentów-nie reagowała.Pewnie umarła by
porzucona
w krzakach gdyby nie jeden z wojaków,w którym widać tliły
się
ludzkie uczucia.Napoił ją,nakarmił kaszą i woził na swoim koniu.
Do
czasu.Gdy przyszło do walki stanowiła zbyt duże obciążenie i dla
konia
i dla jeźdca.Porzucona niedaleko Wodzisławia wpadła w ręce samego
rycerza Runsztajna-Jastrzębca postrachu całej okolicy-szczególnie
dziewcząt
i niewiast.I gdy wydawało się,że jej los jest przesądzony,kolejny
cudowny
zbieg okoliczności uratował jej życie i cześć.Otóż Runsztajn
zabiegał
o względy młodej wdowy-pani na Jankowicach która w obawie
przed
jego natarczywością schroniła się pod opiekę księcia Mikołaja
w
Raciborzu.Kiedy
Jastrząb przekonał sie,że ma do czynienia z zakonnicą,
a
znał pobożność księcia,postanowił wykorzystać osobę
konsekrowaną jako zakładniczkę za panią na Jankowicach i
Bijasowicach.Nie wiadomo jak potoczyłyby się losy mniszki gdyby nie
zwrot wydarzeń.Otóż główny
dowódca
oddziałów husyckich i kacerskich Piotr Polak postanowił zdobyć
Rybnik
by zmazać klęskę jaką poniósł z rąk hetmana Wilhelma.Prywatna
sprawa
Runsztajna-Jastrzębca siłą rzecz zeszła na plan dalszy.
-Świątobliwo
siostro,jak bardzo sie ciesza,że mogłech Wos wyrwać z rąk
tych
piekielników.
-Oby
dobry Bóg wybaczył im ich grzechy.Ja dzięki cudownemu zbiegowi
ocaliłam
i życie i cześć niewieścią,ale com się na patrzała i na
słuchała
tego
nie da sie opowiedzieć.Dobry rycerzu,taką mam prośbę,musisz
dotrzeć
do księcia pana i przekazać mu ważne wiadomości,które usłyszałam
w czasie ich pijackich rozmów.Zapamiętaj co mówię.Zygmunt
Korybutowicz
opanował Gliwice i zamierza się koronować na króla całego
Śląska.Powiedz
księciu,że w najbliższym otoczeniu hoduje zdrajcę,może
ich
być więcej,nazwisk nie znam ale,że są-to jest pewne.Wiedzą o
każdym
jego
zamiarze.Powiedz księciu,że polskie pany bez przerwy zgadują się
z husytami.To wiem,że szykuje się wielka delegacja husycka do
Krakowa,
do
samego Jagiełły.Ma jechać Prokop,Dobek Puchała,Korybutowicz i
inni.
Słyszałam,że
Polacy za pomoc w wojnie z zakonem krzyżackim gotowi są
zrzec
się roszczeń o Śląsk.Szykują wielką ostateczną wyprawę na
Śląsk.
Powiedz
mu,że oczekują pomocy od panów z Wielkopolski,Podola i Rusi.
Razem
z księciem Bolkiem V z Głogowa szykują wyprawę na Racibórz
i
Rybnik.
Dalszą rozmowę przerwał hałas
dochodzący spod murów zamkowych.
To
pierwsze oddziały połączonych sił husytów i kacerzy przypuściły
szturm na zamek.Miasto było całkowicie splądrowane.Powolutku
ucichły wrzaski i lamenty,komu udało się przetrwać ten zaszył
się w najgłębsze
nory.Cała
załoga wyszła na mury gotowa bronić się do ostatka.Wiedzieli,
że
w razie przegranej czeka ich śmierć w męczarniach.Mężczyźni i
kobiety
stali
ramię przy ramieniu,by bronić dostępu do murów.Szczególnie
dzielni
byli
rycerze Wilhelm i Maciej,ustawieni w najbardziej zagrożonym miejscu
od strony kościoła Bożego Zbawiciela i od strony Zagrodników,
siali
spustoszenie swoimi mieczami.Która głowa wychyliła się ponad mur
była
ścinana jak makówka przez żniwiarza.Dzielnie spisywały się
kobiety,
które
gotowały wrzątek w kadziach a następnie lały go na głowy
pijanych szturmujących.W oknach zamku ustawieni byli łucznicy i
kusznicy którzy
siali
śmierć wśród napastników.Opór obrońców rodził wściekłość
wśród
przeważnie
pijanych żołdaków,którzy zupełnie nie zwracali uwagi na fakt, że
tak chaotyczny atak nie może dać efektów,przy dobrze
zorganizowanej obronie,popartej pełną determinacją.Niespodziewanie
duże zagrożenie
powstało
od strony południowej zamku,gdzie żołnierze Korybutowicza
ścięli
ogromne drzewa i spuścili je na mur tak,że stanowiły pomost do
łatwego
pokonania muru.Pierwsi żołnierze wdarli się na plac zamkowy i
wydawało
się,że to jest koniec.Głośne hura miało siać przerażenie i
strach
a
stało się inaczej.Rybnickie kobiety wzięły się do roboty,jedne
gotowały
wrzątek
a drugie lały go do kufli po piwie i niby częstowały żołnierzy
ale
jak
który podszedł bliżej został oblany wrzątkiem.Chluśnięcie w
twarz
odbierało
ochotę do walki.Poparzeni latali w koło próbując ściągnąć
hełmy i zanurzyć głowę w zimnej wodzie,ale żadnemu to się nie
udało,bo co który ściągnął hełm i pochylał się nad beczką z
zimną wodą,dostawał potężne uderzenie cepem od „Chrubej
Berty”,młodej kobiety o potężnej posturze która normalnie
pracowała w zamkowej kuchni.
Hetman
Wilhelm widząc zagrożenie na odcinku południowym posłał na
pomoc
walczącym kobietom kilku pachołków uzbrojonych w piki i topory.
Pierwszy
przyleciał niejaki Reclik.Nawet nie zauważył,że na kalfasie stoi
potężna
Berta i rozdaje ciosy na prawo i lewo.każdemu kto znalazł się w
zasięgu
cepa.Dostał i Reclik,który przystanął ,popatrzył się zdziwiony
na
potężną
babę i dopiero padł jak ścięty kłos.Teraz obrona poszła już
raźno.
Ktoś
przytaszczył beczkę dziegciu,rozlał go na ścięte drzewo i
podpalił.
Słup
ognia i czarnego dymu odgonił pozostałych żołnierzy,którzy
uznali,że tędy zamku nie zdobędą.Zapał szturmujących powoli
słabł.Na dzisiaj
zamek
był obroniony.Pijani,zmęczeni napastnicy odstępowali zostawiając
na
placu trupy swoich kompanów.Obrońcy mieli czas odpoczynku. W
ogromnej sieni zamku hetman Wilhelm zwołał wszystkich znaczących
obrońców
na naradę,pozostawiając na murach jedynie wachty.Byli więc
rycerze
z okolicznych opoli,było kilku feudałów z okolicy,byli rybniccy
księża z proboszczem na czele,był rycerz Maciej z przyboczną
drużyną,
były
też Rybniczanki,które wykazały się niepospolitym męstwem w
czasie
szturmu.Brakowało
jedynie zakonnicy,która w przyzamkowej kaplicy
modliła
się,dziękując Bogu za cudowne ocalenie.
-Zamku
nie obronimy-powiedział hetman.Jest nas za mało,mury są za
niskie,fosa za płytka a napastników jest dużo.Dzisiaj to była
jedynie próba. Byli pijani szli na hura,ale jak się zorganizują i
zaatakują naraz pełną siłą, to zamek się nie obroni.Musimy
żyć,by dotrzeć do księcia Mikołaja.On
potrzebuje
każdej pary rąk zdolnej udźwignąć miecz.Jedyna rzecz jaka nam
pozostała to po kryjomu opuścić zamek i pzrekopem na Smolna a
następnie
traktem przez Pszów,Bzie dotrzeć do Raciborza.
-Wypadnie
to zrobić z zaskoczenia-powiedział rycerz Maciej.Kiedy zasną,
wypadniemy
i przebijemy się lasami na Gaszowice-Sumina po tym Rudy,
może
Cystersi nam pomogą,a jak nie to prosta na Racibórz.
-A
kobiety?a dzieci?a zakonnica?Zostawić je na pastwę tej heretyckiej
hołoty?
Nasi
kuzyni Czesi,pobratymcy kacerze polscy-taka sromota,kapłan trzyma
się za głowę.Pan Bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy.Doczekają się
zapłaty
-Fakt,przebić
mogą się jedynie konni,głośno rozmyślał hetman.Nikogo nie
zostawimy na łasce husytów.Będziemy się bronić,jak przyjdzie
zginąć to
zgniniemy
razem.Teraz wysłuchamy mszy świętej,za nasze ocalenie a potem spać
by nabrać sił do dalszej walki.
Prawie
w zupełnych ciemnościach,przy jednej tlącej się świecy,rybnicki
proboszcz
odprawiał mszę.Nikt nie śpiewał,każdy szeptem rozmawiał
z
Bogiem,polecając mu los Rybnika i bliskich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz