środa, 7 października 2015

Szalej - Rozdział 9 - Oblężenie

Oblężenie


Hetman Wilhelm stał na samym szczycie zamkowej wieży i
bezradnie przyglądał się pogromowi jaki husyci urządzili mieszkańcom
Rybnika.Brali srogi odwet za klęskę,jaką mały oddział Piotra Polaka po-niósł w Rybniku.Dzisiaj gdy połączył siły z oddziałem litwina Zygmunta Korybutowicza powinowatego samego Jagiełły-który obrał sobie Gliwice
jako siedzibę i przyszłą stolicę państwa śląkiego z jego osobą w roli króla;
miał miażdżącą przewagę z którą Rybnik nie potrafił sobie poradzić.Płonął
nie tylko Rybnik ale i wszystkie okoliczne sadyby:Łony,Zagrodniki,Kozie
Góry,Wawok,Rybnicka Kuźnia,Wielopole,Paruszowiec,Ligoca Kuźnia i
Piaski.Rozbestwione oddziały nie dawały nikomu pardonu,miasto które
nie miało murów obronnych nie było zdolne przeciwstawić się takiej
sile wojsk husyckich.Husyci zastosowali podstęp który się powiódł,otóż
początkowo słychać było wyłącznie mowę polską(kacerze),co uśpiło czujność wielu mieszczan,którzy nie schronili się w otaczających miasto
lasach i mokradłach.Gdy prawda wyszła na jaw było za późno.Jedynie
zamek przezornie pozamykał bramy i podniósł zwodzony most.Hetman
zamecki Wilhelm nie pomylił się węsząc podstęp i każąc wszystkim
księżom i zakonnicom skryć się na zamku.Po za księżmi jeszcze tylko
kilka rodzin bogatym ziemian schroniło się na zamku zasilając załogę.
Wprawdzie Maciej,rycerz który gościł na zamku,widział tłumy podążające
w kierunku lasów suminskich,ale wielu nie zdążyło i płaciło straszliwą cenę za nie tak dawne zwycięstwo nad oddziałem Piotra Polaka i rycerza
Runsztajna zwanego Jastrzębiem.
-Hej Wiluś-krzyczał jakiś pijany husyta do hetmana na zamku.Posłuchaj co ci powiem.My jesteśmy wojsko księcia Korybutowicza,króla Czech
a za niedługo i Śląska nie masz szans się obronić.Otwórz bramy a my
puścimy wolno mieszczan,pokazał na liczne grono wziętych do niewoli
mężczyzn,kobiet i dzieci.
-Ty obleśny zbóju,zdrajco!Miast walczyć z krzyżakami,własnych braci
gromisz.Tyś nie je ani Polok ani Litwin.W piekle bydziesz sie smażył.
-Kto się będzie smażył,ten się będzie smażył.Mości Wilusiu obrońco rudery.Popatrz jak się miasto pali,wystarczy ognia by cię usmażyć i
i psom dać na pożarcie.Otwieraj wrota po dobroci.Otworzysz,a damy si
w nagrodę piękną kobietę.Młoda ci jest i do kochania chętno,naszym już
sił brakuje,może ty stary borsuku jej dogodzisz.
-Nie wierza,stary cyganie,hetman na samą myśl,że któraś z mieszczek
lub okolicznych ziemianek mogła wpaść w ręce tej bandy oprychów,aż
się spocił.
-Nie wierzysz?To poczekaj,zaraz ci ją przedstawię,myślę,że się znacie.
Wycofał się,by po chwili przyprowadzić młodą kobietę w habicie mniszki.
-No co Wiluś,zmiękła ci rura?
-O Matko Bosko!-odezwał się głośny okrzyk za plecami hetmana.To jest
zakonnica kero osłabła na trasie jak my uciekali spod Nysy.Widać jom naszli-Maciej stał wpatrzony w krzykliwego żołdaka.
-Hetmanie,prowadź z tym wojokiym godka jak nojdłużyj.Musza jom odbić
choćby przyszło paść.To jo jom zostawiył na trasie.
W czasie gdy hetman prowadził targi z wrzaskliwym wojakiem ,Maciej
dosiadł konia i boczną bramą wyjechał poza mury zamkowe.Widać,że
przeciągające się targi zdenerwowały żołnierza,bo w pewnej chwili złapał
mniszkę za włosy chcąc podciąć jej gardło,gdy nagle gdzieś z boku strzała
wystrzelona z kuszy przeszyła jego pierś.Padł jak rażony piorunem nie
wydawszy głosu.Wtedy z cienia wyłoniła się postać rycerza na siwym
koniu,która galopem pędziła gdzieś od strony Nacyny.Dwóch młodych
żołnierzy,którzy pilnowali ustawionych w szeregu mieszczan wziętych do
niewoli nawet się nie broniło.Sądzili pewnie,że to swój nadjeżdża.Dopiero
gdy pierwszy padł cięty mieczem,drugi usiłował doskoczyć do Macieja,
bo on to był,lecz nie zdążył zrobić kroku,bo oto z murów zamkowych
kusznik przeszył go na wylot.Teraz wszystko odbyło się bardzo szybko.
Maciej podjechał do przerażonej mniszki,złapał ją,posadził przed sobą na
koniu,a mieszczanom pokazał gdzie mają uciekać i spiął konia galopując
w kierunku wąskiej bramy otwartej specjalnie dla niego.Wszystko odbyło się tak szybko,że plądrujący Rybnik nawet nie zwrócili uwagi na zniknięcie mniszki i grupy mieszczan skazanych na śmierć.W pewnym
momencie pijany mordem i grabieżą tłum przypomniał sobie o zamku.
Przecież tam są skarby,tam są księża ze złotem i srebrem.Podchodzili
bezładną grupą pod mury pewni,że zamek podda się bez walki w zamian
za złudną obietnicę wypuszczenia na wolność zakonnicy i bogatych mieszczan.Wtedy zorientowali się,że ich kompany leżą z przestrzelonymi
piersiami a mniszka i mieszczanie zniknęli.Tłum żołdactwa zawył nie-
opisaną nienawiścią.Znowu ten borsuk zamkowy Wiluś wystawił ich na
pośmiewisko.
-Zdobyć zamek!-padła komenda pijanego oficera.
-Na zamek-zawtórowała reszta żołnierzy.
Rybnicki Zamek,stara budowla postawiona na rubieżachKsięstwa
Wielkomorawskiego czasy swojej świetności miał za sobą,Restaurowany
w latach dwudziestych trzynastego wieku przez księcia opolsko-raciborskiego Kazimierza zyskał nowy wystrój,mury obronne i fosę to jednak nigdy nie spełniał warunków które kwalifikowały by go jako obronny.Wiedział o tym hetman zamecki,upatrując możliwości jego
obrony w rozlewiskach i moczarach rzeki Nacyny.Uwolnieni mieszczanie
wzmocnili wprawdzie załogę,lecz byli równocześnie dodatkowym obciążeniem-szczególnie gdy chodziło o jadło.
W świetle łuny pożarów rycerz Maciej zsadzał z konia przerażoną mniszkę
Była blada na twarzy i jak by skurczona w sobie.Przejścia ostatnich dni
malowały się przerażeniem w jej oczach.Umierającą z głodu,pogodzoną
z losem znaleźli ją hasający po okolicy husyci.Od hańby uratował ją jej
stan,była po prostu konająca z wycieńczenia i głodu i jako taka zupełnie nie wzbudzała zainteresowania żołnierzy.Jak przez sen pamięta żądania
wyrzeczenia się krzyża i sakramentów-nie reagowała.Pewnie umarła by
porzucona w krzakach gdyby nie jeden z wojaków,w którym widać tliły
się ludzkie uczucia.Napoił ją,nakarmił kaszą i woził na swoim koniu.
Do czasu.Gdy przyszło do walki stanowiła zbyt duże obciążenie i dla
konia i dla jeźdca.Porzucona niedaleko Wodzisławia wpadła w ręce samego rycerza Runsztajna-Jastrzębca postrachu całej okolicy-szczególnie
dziewcząt i niewiast.I gdy wydawało się,że jej los jest przesądzony,kolejny
cudowny zbieg okoliczności uratował jej życie i cześć.Otóż Runsztajn
zabiegał o względy młodej wdowy-pani na Jankowicach która w obawie
przed jego natarczywością schroniła się pod opiekę księcia Mikołaja w
Raciborzu.Kiedy Jastrząb przekonał sie,że ma do czynienia z zakonnicą,
a znał pobożność księcia,postanowił wykorzystać osobę konsekrowaną jako zakładniczkę za panią na Jankowicach i Bijasowicach.Nie wiadomo jak potoczyłyby się losy mniszki gdyby nie zwrot wydarzeń.Otóż główny
dowódca oddziałów husyckich i kacerskich Piotr Polak postanowił zdobyć
Rybnik by zmazać klęskę jaką poniósł z rąk hetmana Wilhelma.Prywatna
sprawa Runsztajna-Jastrzębca siłą rzecz zeszła na plan dalszy.
-Świątobliwo siostro,jak bardzo sie ciesza,że mogłech Wos wyrwać z rąk
tych piekielników.
-Oby dobry Bóg wybaczył im ich grzechy.Ja dzięki cudownemu zbiegowi
ocaliłam i życie i cześć niewieścią,ale com się na patrzała i na słuchała
tego nie da sie opowiedzieć.Dobry rycerzu,taką mam prośbę,musisz
dotrzeć do księcia pana i przekazać mu ważne wiadomości,które usłyszałam w czasie ich pijackich rozmów.Zapamiętaj co mówię.Zygmunt
Korybutowicz opanował Gliwice i zamierza się koronować na króla całego
Śląska.Powiedz księciu,że w najbliższym otoczeniu hoduje zdrajcę,może
ich być więcej,nazwisk nie znam ale,że są-to jest pewne.Wiedzą o każdym
jego zamiarze.Powiedz księciu,że polskie pany bez przerwy zgadują się z husytami.To wiem,że szykuje się wielka delegacja husycka do Krakowa,
do samego Jagiełły.Ma jechać Prokop,Dobek Puchała,Korybutowicz i inni.
Słyszałam,że Polacy za pomoc w wojnie z zakonem krzyżackim gotowi są
zrzec się roszczeń o Śląsk.Szykują wielką ostateczną wyprawę na Śląsk.
Powiedz mu,że oczekują pomocy od panów z Wielkopolski,Podola i Rusi.
Razem z księciem Bolkiem V z Głogowa szykują wyprawę na Racibórz
i Rybnik.
Dalszą rozmowę przerwał hałas dochodzący spod murów zamkowych.
To pierwsze oddziały połączonych sił husytów i kacerzy przypuściły szturm na zamek.Miasto było całkowicie splądrowane.Powolutku ucichły wrzaski i lamenty,komu udało się przetrwać ten zaszył się w najgłębsze
nory.Cała załoga wyszła na mury gotowa bronić się do ostatka.Wiedzieli,
że w razie przegranej czeka ich śmierć w męczarniach.Mężczyźni i kobiety
stali ramię przy ramieniu,by bronić dostępu do murów.Szczególnie dzielni
byli rycerze Wilhelm i Maciej,ustawieni w najbardziej zagrożonym miejscu od strony kościoła Bożego Zbawiciela i od strony Zagrodników,
siali spustoszenie swoimi mieczami.Która głowa wychyliła się ponad mur
była ścinana jak makówka przez żniwiarza.Dzielnie spisywały się kobiety,
które gotowały wrzątek w kadziach a następnie lały go na głowy pijanych szturmujących.W oknach zamku ustawieni byli łucznicy i kusznicy którzy
siali śmierć wśród napastników.Opór obrońców rodził wściekłość wśród
przeważnie pijanych żołdaków,którzy zupełnie nie zwracali uwagi na fakt, że tak chaotyczny atak nie może dać efektów,przy dobrze zorganizowanej obronie,popartej pełną determinacją.Niespodziewanie duże zagrożenie
powstało od strony południowej zamku,gdzie żołnierze Korybutowicza
ścięli ogromne drzewa i spuścili je na mur tak,że stanowiły pomost do
łatwego pokonania muru.Pierwsi żołnierze wdarli się na plac zamkowy i
wydawało się,że to jest koniec.Głośne hura miało siać przerażenie i strach
a stało się inaczej.Rybnickie kobiety wzięły się do roboty,jedne gotowały
wrzątek a drugie lały go do kufli po piwie i niby częstowały żołnierzy ale
jak który podszedł bliżej został oblany wrzątkiem.Chluśnięcie w twarz
odbierało ochotę do walki.Poparzeni latali w koło próbując ściągnąć hełmy i zanurzyć głowę w zimnej wodzie,ale żadnemu to się nie udało,bo co który ściągnął hełm i pochylał się nad beczką z zimną wodą,dostawał potężne uderzenie cepem od „Chrubej Berty”,młodej kobiety o potężnej posturze która normalnie pracowała w zamkowej kuchni.
Hetman Wilhelm widząc zagrożenie na odcinku południowym posłał na
pomoc walczącym kobietom kilku pachołków uzbrojonych w piki i topory.
Pierwszy przyleciał niejaki Reclik.Nawet nie zauważył,że na kalfasie stoi
potężna Berta i rozdaje ciosy na prawo i lewo.każdemu kto znalazł się w
zasięgu cepa.Dostał i Reclik,który przystanął ,popatrzył się zdziwiony na
potężną babę i dopiero padł jak ścięty kłos.Teraz obrona poszła już raźno.
Ktoś przytaszczył beczkę dziegciu,rozlał go na ścięte drzewo i podpalił.
Słup ognia i czarnego dymu odgonił pozostałych żołnierzy,którzy uznali,że tędy zamku nie zdobędą.Zapał szturmujących powoli słabł.Na dzisiaj
zamek był obroniony.Pijani,zmęczeni napastnicy odstępowali zostawiając
na placu trupy swoich kompanów.Obrońcy mieli czas odpoczynku. W ogromnej sieni zamku hetman Wilhelm zwołał wszystkich znaczących
obrońców na naradę,pozostawiając na murach jedynie wachty.Byli więc
rycerze z okolicznych opoli,było kilku feudałów z okolicy,byli rybniccy księża z proboszczem na czele,był rycerz Maciej z przyboczną drużyną,
były też Rybniczanki,które wykazały się niepospolitym męstwem w czasie
szturmu.Brakowało jedynie zakonnicy,która w przyzamkowej kaplicy
modliła się,dziękując Bogu za cudowne ocalenie.
-Zamku nie obronimy-powiedział hetman.Jest nas za mało,mury są za niskie,fosa za płytka a napastników jest dużo.Dzisiaj to była jedynie próba. Byli pijani szli na hura,ale jak się zorganizują i zaatakują naraz pełną siłą, to zamek się nie obroni.Musimy żyć,by dotrzeć do księcia Mikołaja.On
potrzebuje każdej pary rąk zdolnej udźwignąć miecz.Jedyna rzecz jaka nam pozostała to po kryjomu opuścić zamek i pzrekopem na Smolna a
następnie traktem przez Pszów,Bzie dotrzeć do Raciborza.
-Wypadnie to zrobić z zaskoczenia-powiedział rycerz Maciej.Kiedy zasną,
wypadniemy i przebijemy się lasami na Gaszowice-Sumina po tym Rudy,
może Cystersi nam pomogą,a jak nie to prosta na Racibórz.
-A kobiety?a dzieci?a zakonnica?Zostawić je na pastwę tej heretyckiej
hołoty?
Nasi kuzyni Czesi,pobratymcy kacerze polscy-taka sromota,kapłan trzyma się za głowę.Pan Bóg nie rychliwy ale sprawiedliwy.Doczekają się zapłaty
-Fakt,przebić mogą się jedynie konni,głośno rozmyślał hetman.Nikogo nie zostawimy na łasce husytów.Będziemy się bronić,jak przyjdzie zginąć to
zgniniemy razem.Teraz wysłuchamy mszy świętej,za nasze ocalenie a potem spać by nabrać sił do dalszej walki.
Prawie w zupełnych ciemnościach,przy jednej tlącej się świecy,rybnicki
proboszcz odprawiał mszę.Nikt nie śpiewał,każdy szeptem rozmawiał
z Bogiem,polecając mu los Rybnika i bliskich.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz