O
d s i e c z
Jechali stępa.Przodem chorągiew
rybnicka którą dowodził hetman
Wilhelm,za
nimi podążali woje księcia Mikołaja,następnie luźne oddziały
panów
którzy dosyć mieli pogromów urządzanych przez husytów,było
wielu pojedynczych wojów którzy przystali do księcia gotowi
uwolnić
ziemię
śląską od zarazy husyckiej.
Do
księcia zbliżył się rycerz Maciej którego chorągiew zamykała
pochód.
-Mości
książę,mam wiadomości które wydusiłem od tego Dratewki.
-Mów,chętnie
posłucham.
-Ten
piekielnik przyznał się do wielu zbrodni.To on w karczmie zwanej
Świerklaniec namawiał wyrobników by przystępowali do husytów
prawił,
że
kapłana w Jankowicach za dźgali ludzie Runsztajna.
-Znam
sprawę tego kapłana,choć pewności nie mam kto jest winny tej
ohydnej
zbrodni.Mów dalej.
-Powiedział,że
pod Pszczyną jest mały oddział husytów,wysłany by pojmać matkę
waszej mości księżnę Helenę.Główne siły są pod Żorami
i
Rybnikiem a dowodzi nimi książę Bolko i wielu znanych polskich
kacerzy.Powiedział,że sam Dobek Puchała wybiera się by wesprzeć
Bolka.
-A
to ciekawe co mówisz,Mikołaj wyraźnie się zamyślił;Pułapka?mnie
uwiązać
pod Pszczyną a w tym czasie splądrować Rybnik i Żory i jak się
da
to połączonymi siłami uderzyć na mnie od tyłu.
-Jak
go przypalałem to wystękał,że ten oddział coś my pod
Pawłowicami
znieśli
podążał na spotkanie z księciem Bolesławym.
-Przyprowadź
go,chcę go przepytać.
-Kiedy
mości książę nie mogę,bo ten piekielnik pewnie już kibluje w
piekle-taka
jego mać.Usmażony wyzionął ducha.
-No
cóż,postąpiłeś z nim tak jak na to zasłużył,ale wiadomość
ważna.
W
Pszczynie nie zabawimy długo,uprzedzimy ich i zaskoczymy.Wyślij
przodem
mały podjazd,niech rozeznają jak są uzbrojeni no i
wiela
ich jest.Pszczynę znam dobrze,spędziłem tam kilka lat,Wydaje mi
się,że oni bardziej zajęci są plądrowaniem niż
wojowaniem.Uderzymy z marszu,ty Macieju obejdziesz miasto lasem i
zajdziesz ich od Kobióra,ja
uderzę
z frontu a hetman Wilhelm wymiecie ich z miasta.Zrobimy krótki
popas
i ciągniemy na Rybnik.
-Będzie
tak jak każesz,książę.
-Staniemy
pod Rybnikiem dużo wcześniej niż się spodziewają.Będziemy
walczyli
ich bronią.Do tych czas oni zajmowali wzniesienia a nam kazali
się
pchać do góry.Tym razem będzie na odwrót. Domażlice nie mogą
się
powtórzyć.Pamiętaj
musimy zająć Górę Rudzką która panuje nad Rybnikiem.Znam te
miejsca,bo tam ustrzeliłem dużego jelenia.W koło są
bagna
i łąki rzek Rudy i Nacyny które nie sprzyjają ciężkiej jeździe
i
husyckim
wozom.To oni będą musieli się pchać pod górę,i to będzie
nasza
szansa.Jest jeszcze jedna rzecz na którą liczę-poparcie wiernych
kościołowi
mieszczan rybnickich.
-Myślałem,że
do rozprawy z husytami dojdzie pod Pszczyną,powiedział
rycerz
Maciej a okazuje się,że to Rybnik będzie tym miejscem które
rozstrzygnie
czy Śląsk uwolni się od tej heretyckiej zarazy.
Powoli wjeżdżali w teren znany
księciu z lat młodości.Te lasy pełne
zwierza,gdzie
i żubra spotkać łacno a powiadają,że i niedźwiedź odwiedza
te
tereny.Książę dał znak na krótki odpoczynek .Ludzie i konie
muszą
nabrać
sił przed czekającą ich walką.Każdy żołnierz wie jak ważne
jest
sprawdzenie
przed walką ,czy miecz lekko wychodzi z pochwy,czy
mizerykordia
prawidłowo dynda na pasku,a i posilić się godzi i czoło
do
sucha wytrzeć.Siedzieli na ledwo zieleniejącej się trawie
ukwieconej
przylaszczkami
i pierwszymi kaczeńcami.Pachołki zadawali koniom
karmę,sprawdzali
uprząż.
-Wielebny
kapelan niech odmówi modlitwę za nasze powodzenie.
-Mości
książę niczego innego nie robię.
-Ale
coś po cichu rozmawiasz z Panem Bogiem,a może ty prywatne
interesa
załatwiasz.
-W
ciszy słyszę głos Pana mego,odparł kapelan.
-Ładnieś
to powiedział,że Pan Bóg słyszy i nasze myśli,ale dzisiaj by
dodać
sobie otuchy pomodlimy się głośno i razem.
I
tak płynęła po polach i łąkach modlitwa śląskich
wojów.Skończyli
modlitwę
i zabierali się do wymarszu.
-Maciej
wyjeżdża pierwszy bo musi zrobić słuszne koło by zajść ich od
strony Kobióra.
Książę
jeszcze wydawał rozkazy gdy wrócił podjazd wysłany pod
Pszczynę.Okazało się,że zamek oblega stosunkowo mała grupa
husytów,
bez
dyscypliny i porządku.Raczej kręcą się szukając co by jeszcze
zrabować.Jest
ich około trzech setek razem z kacerzami i pospulstwem
żądnym
grabieży.Książę słuchał wiadomości w wielkim skupieniu bo
przecież
chodziło o jego matkę Helenę uwięzioną w zamku.
-Panowie
oficerowie,książę zwrócił się do dowódców chorągwi którzy
stale
byli w jego otoczeniu.Skoro oddział oblegający zamek jest nieliczny
to
darujemy sobie zachodzenie ich od strony Kobióra.Uderzymy frontem
uwolnimy
zamek a reszcie pozwolimy uciec w lasy,tam ich dobiją chłopi
którzy
mają z nimi swoje porachunki.My zrobimy krótki popas i ruszamy
na
Rybnik.
-A
Żory?odezwał się rycerz Zenek z Roja-wioski blisko Żor leżącej
a
powiązanej
z majątkiem braci Cystersów którzy w pobliżu mieli swój
„Paradis”-słynny
z winnej latorośli.
-Żory
miniemy,są dobrze bronione pod dowódcą swojego burmistrza
Frysztackiego,sławnego
rycerza.Husytów postraszymy samą swoją
bliskością.Doszły
mnie słuchy,że Żory bronione są nawet przez dzielne kobiety,które
wrawą wodę leją na łby atakujących.Wszystko wskazuje na to,że
główne siły husytów zbierają się koło Rybnika.Tam im wydamy
bitwę.Uprzedzimy ich i zwyciężymy.Z pomocą Boga!
-Hura,niech
żyje książę.rozległy sie okrzyki.Na Rybnik!
-Nie
świętujcie zwycięstwa nad niedźwiedziem gdy niedźwiedź w gawrze
siedzi,zażartował
książę.
I
poszli w szyku marszowym,przodem jak zwykle lekka chorągiew która
dawała
baczenie na wszystkie strony,w środku chorągiew ciężkiej jazdy,
a
na końcu chorągiew rycerza Macieja.Zamykał ten pochód tłum ludzi
zbrojnych
w cepy i widły,który dosyć miał nieustannych grabieży i
mordów,czynionych przez husytów.
-Nie
hałasować,żeby nas zbyt wcześnie nie zmiarkowali,las na razie
daje
nam
ochronę.Oddział posuwał się bardzo szybko,ludzie podochoceni
wczorajszym
zwycięstwem rwali się do walki.
Gdy
wiechali w zabudowania miasteczka,zaskoczenie husytów było
kompletne.Początkwo myśleli,że to pomoc jednego z oddziałów
który
penetrował
okolicę,lecz gdy rozpoznali znaki książęce wpadli w panikę.
Trębacz
zwoływał wszystkich włóczących się po mieście,oddających się
swawoli,ale
było za późno.Lekka chorągiew hetmana Wilhelma zmiotła
ich
samem rozpędem.Próbowali salwować się ucieczką w wąskich
uliczkach,ale i tam dopadły ich topory ślązaków.Pozostałe
chorągwie
podzieliły
się na dwa skrzydła i z dwóch stron zaatakowały oblegających
zamek.I
tu zaskoczenie było tak duże,że początkowo oblegający machali
rękami
na powitanie spodziewanej pomocy.Gdy zorientowali się,że chorągwie
rozwijają szyk bojowy i ruszają do ataku zwinęli się sprawnie
i
ustawili frontem do atakujących.
Pierwsze
uderzenie chorągwi lekkiej jazdy przyjęli dzielnie,pozostawiając
na
placu boju kilku zabitych.Widząc sytuację książę wydał rozkaz
by lekka jazda ustąpiła miejsca pancernej chorągwi.Wtedy dopiero
okazało się jak wspaniale wyćwiczone były chorągwie
śląskie.Lekka jazda pozorowała atak na husytów.Jednakże zaraz
potem udali,że ulękli się
zakutej
w żelazo jazdy husyckiej.Już z piersi niektórych husytów wyrwał
się
okrzyk tryu,fu,już opuścili ustawione w kierunku nieprzyjaciela
piki
i
lance,gdy nagle z za pleców lekkiej jazdy pokazała się książęca
pancerna
choroągiew.Husyci
nie wytrzymali impetu i zaczęli się wycofywać w
kierunku
zamku.Wtedy spotkał ich drugi niespodziewany cios.Z okień
zamku
zaczęły spadać na ich głowy kamienie,rażeni byli lasem strzał i
kubłami
wrzącej wody.W mig zrozumieli,że są w pułapce.Przebić się przez
pancernych którzy jako kosiarz szli niosąc śmierć i przerażenie
było
niemożliwością.Atakowani z dwóch stron wiedzieli,że przyjdzie im
polec,ale
że byli dzielnymi wojownikami postanowili drogo sprzedać
życie.Nikt
nie dawał pardonu.Walka była krótka lecz krwawa.Słonko
wchodziło
w zenit,gdy otwarły się bramy zamku i oblężeni mogli się
przywitać
z wybawcami.Wyszła księżna Helena przywitać swojego syna
Mikołaja,który
jako jeden z nielicznych nie uległ modzie na wyrzeczenie
się
wiary i przystanie do husytów.Był posiłek dla wszystkich,było
wino
dla
oficerów i piwo dla żołnierzy.Po odpoczynku postanowiono zbliżyć
się
do Żor na tyle by samą obecnością wypłoszyć oblegających ale
kroki
kierować
na Rybnik.Tam Bolko V-zaciekły husyta stacjonuje i posiłki
zbiera,by
rozprawić się z księciem Mikołajem.Powiadają,że spodziewa się
wsparcia z samej wielkopolski.Księżna Helena miała wiadomości,że
już
wspierają
go Zygmunt Korybutowicz z litewskimi zastępami oraz Jan
Kuropata
i Derysław z Rytwian a nie wykluczone,że i syn Zawiszy Czarnego
Maciej wspiera go swoją osobą.
-Powiadają,że
i z Niemczy Piotr Polak wybiera się pod Rybnik.
-Że
bitwa będzie to już postanowione,a jej wynik w rękach Boga.
-Niech
Was Bóg błogosławi,bo w słusznej stajecie sprawie.Husyci mówią
o
poprawieniu wiary a w rzeczy samej sieją śmierć,grabież i
cierpienie.
Ale
czas był zbyt drogim by go marnować na zbędne gadanie.Uprzedzić,
zaskoczyć
Bolka,nie pozwolić mu obrastać w siły,to była sprawa w tej
chwili
najważniejsza.
-Zadanie!Dotrzeć
do Rybnika i zająć Górę Rudzką,którą niektórzy nazywają
Górką Gliwicką albo Cerekwicą.Wytrącić husytom ich broń,
atak
z góry przy pomocy ciężkich wozów spiętych łańcuchami.Podejść
pod
osłoną nocy i ukryć się w gęstych lasach Kamienia,Paruszowca;
przed
świtem zająć szczyt góry.Zmusić Bolka do przyjęcia bitwy na
naszych
warunkach.Wyruszamy w imię Boga!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz