środa, 7 października 2015

Szalej - Rozdział 12 - Odsiecz

O d s i e c z


Jechali stępa.Przodem chorągiew rybnicka którą dowodził hetman
Wilhelm,za nimi podążali woje księcia Mikołaja,następnie luźne oddziały
panów którzy dosyć mieli pogromów urządzanych przez husytów,było wielu pojedynczych wojów którzy przystali do księcia gotowi uwolnić
ziemię śląską od zarazy husyckiej.
Do księcia zbliżył się rycerz Maciej którego chorągiew zamykała pochód.
-Mości książę,mam wiadomości które wydusiłem od tego Dratewki.
-Mów,chętnie posłucham.
-Ten piekielnik przyznał się do wielu zbrodni.To on w karczmie zwanej Świerklaniec namawiał wyrobników by przystępowali do husytów prawił,
że kapłana w Jankowicach za dźgali ludzie Runsztajna.
-Znam sprawę tego kapłana,choć pewności nie mam kto jest winny tej
ohydnej zbrodni.Mów dalej.
-Powiedział,że pod Pszczyną jest mały oddział husytów,wysłany by pojmać matkę waszej mości księżnę Helenę.Główne siły są pod Żorami
i Rybnikiem a dowodzi nimi książę Bolko i wielu znanych polskich kacerzy.Powiedział,że sam Dobek Puchała wybiera się by wesprzeć Bolka.
-A to ciekawe co mówisz,Mikołaj wyraźnie się zamyślił;Pułapka?mnie
uwiązać pod Pszczyną a w tym czasie splądrować Rybnik i Żory i jak się
da to połączonymi siłami uderzyć na mnie od tyłu.
-Jak go przypalałem to wystękał,że ten oddział coś my pod Pawłowicami
znieśli podążał na spotkanie z księciem Bolesławym.
-Przyprowadź go,chcę go przepytać.
-Kiedy mości książę nie mogę,bo ten piekielnik pewnie już kibluje w
piekle-taka jego mać.Usmażony wyzionął ducha.
-No cóż,postąpiłeś z nim tak jak na to zasłużył,ale wiadomość ważna.
W Pszczynie nie zabawimy długo,uprzedzimy ich i zaskoczymy.Wyślij
przodem mały podjazd,niech rozeznają jak są uzbrojeni no i
wiela ich jest.Pszczynę znam dobrze,spędziłem tam kilka lat,Wydaje mi się,że oni bardziej zajęci są plądrowaniem niż wojowaniem.Uderzymy z marszu,ty Macieju obejdziesz miasto lasem i zajdziesz ich od Kobióra,ja
uderzę z frontu a hetman Wilhelm wymiecie ich z miasta.Zrobimy krótki
popas i ciągniemy na Rybnik.
-Będzie tak jak każesz,książę.
-Staniemy pod Rybnikiem dużo wcześniej niż się spodziewają.Będziemy
walczyli ich bronią.Do tych czas oni zajmowali wzniesienia a nam kazali
się pchać do góry.Tym razem będzie na odwrót. Domażlice nie mogą się
powtórzyć.Pamiętaj musimy zająć Górę Rudzką która panuje nad Rybnikiem.Znam te miejsca,bo tam ustrzeliłem dużego jelenia.W koło są
bagna i łąki rzek Rudy i Nacyny które nie sprzyjają ciężkiej jeździe i
husyckim wozom.To oni będą musieli się pchać pod górę,i to będzie
nasza szansa.Jest jeszcze jedna rzecz na którą liczę-poparcie wiernych
kościołowi mieszczan rybnickich.
-Myślałem,że do rozprawy z husytami dojdzie pod Pszczyną,powiedział
rycerz Maciej a okazuje się,że to Rybnik będzie tym miejscem które
rozstrzygnie czy Śląsk uwolni się od tej heretyckiej zarazy.
Powoli wjeżdżali w teren znany księciu z lat młodości.Te lasy pełne
zwierza,gdzie i żubra spotkać łacno a powiadają,że i niedźwiedź odwiedza
te tereny.Książę dał znak na krótki odpoczynek .Ludzie i konie muszą
nabrać sił przed czekającą ich walką.Każdy żołnierz wie jak ważne jest
sprawdzenie przed walką ,czy miecz lekko wychodzi z pochwy,czy
mizerykordia prawidłowo dynda na pasku,a i posilić się godzi i czoło
do sucha wytrzeć.Siedzieli na ledwo zieleniejącej się trawie ukwieconej
przylaszczkami i pierwszymi kaczeńcami.Pachołki zadawali koniom
karmę,sprawdzali uprząż.
-Wielebny kapelan niech odmówi modlitwę za nasze powodzenie.
-Mości książę niczego innego nie robię.
-Ale coś po cichu rozmawiasz z Panem Bogiem,a może ty prywatne
interesa załatwiasz.
-W ciszy słyszę głos Pana mego,odparł kapelan.
-Ładnieś to powiedział,że Pan Bóg słyszy i nasze myśli,ale dzisiaj by
dodać sobie otuchy pomodlimy się głośno i razem.
I tak płynęła po polach i łąkach modlitwa śląskich wojów.Skończyli
modlitwę i zabierali się do wymarszu.
-Maciej wyjeżdża pierwszy bo musi zrobić słuszne koło by zajść ich od strony Kobióra.
Książę jeszcze wydawał rozkazy gdy wrócił podjazd wysłany pod Pszczynę.Okazało się,że zamek oblega stosunkowo mała grupa husytów,
bez dyscypliny i porządku.Raczej kręcą się szukając co by jeszcze
zrabować.Jest ich około trzech setek razem z kacerzami i pospulstwem
żądnym grabieży.Książę słuchał wiadomości w wielkim skupieniu bo
przecież chodziło o jego matkę Helenę uwięzioną w zamku.
-Panowie oficerowie,książę zwrócił się do dowódców chorągwi którzy
stale byli w jego otoczeniu.Skoro oddział oblegający zamek jest nieliczny
to darujemy sobie zachodzenie ich od strony Kobióra.Uderzymy frontem
uwolnimy zamek a reszcie pozwolimy uciec w lasy,tam ich dobiją chłopi
którzy mają z nimi swoje porachunki.My zrobimy krótki popas i ruszamy
na Rybnik.
-A Żory?odezwał się rycerz Zenek z Roja-wioski blisko Żor leżącej a
powiązanej z majątkiem braci Cystersów którzy w pobliżu mieli swój
Paradis”-słynny z winnej latorośli.
-Żory miniemy,są dobrze bronione pod dowódcą swojego burmistrza
Frysztackiego,sławnego rycerza.Husytów postraszymy samą swoją
bliskością.Doszły mnie słuchy,że Żory bronione są nawet przez dzielne kobiety,które wrawą wodę leją na łby atakujących.Wszystko wskazuje na to,że główne siły husytów zbierają się koło Rybnika.Tam im wydamy bitwę.Uprzedzimy ich i zwyciężymy.Z pomocą Boga!
-Hura,niech żyje książę.rozległy sie okrzyki.Na Rybnik!
-Nie świętujcie zwycięstwa nad niedźwiedziem gdy niedźwiedź w gawrze
siedzi,zażartował książę.
I poszli w szyku marszowym,przodem jak zwykle lekka chorągiew która
dawała baczenie na wszystkie strony,w środku chorągiew ciężkiej jazdy,
a na końcu chorągiew rycerza Macieja.Zamykał ten pochód tłum ludzi
zbrojnych w cepy i widły,który dosyć miał nieustannych grabieży i mordów,czynionych przez husytów.
-Nie hałasować,żeby nas zbyt wcześnie nie zmiarkowali,las na razie daje
nam ochronę.Oddział posuwał się bardzo szybko,ludzie podochoceni
wczorajszym zwycięstwem rwali się do walki.
Gdy wiechali w zabudowania miasteczka,zaskoczenie husytów było kompletne.Początkwo myśleli,że to pomoc jednego z oddziałów który
penetrował okolicę,lecz gdy rozpoznali znaki książęce wpadli w panikę.
Trębacz zwoływał wszystkich włóczących się po mieście,oddających się
swawoli,ale było za późno.Lekka chorągiew hetmana Wilhelma zmiotła
ich samem rozpędem.Próbowali salwować się ucieczką w wąskich uliczkach,ale i tam dopadły ich topory ślązaków.Pozostałe chorągwie
podzieliły się na dwa skrzydła i z dwóch stron zaatakowały oblegających
zamek.I tu zaskoczenie było tak duże,że początkowo oblegający machali
rękami na powitanie spodziewanej pomocy.Gdy zorientowali się,że chorągwie rozwijają szyk bojowy i ruszają do ataku zwinęli się sprawnie
i ustawili frontem do atakujących.
Pierwsze uderzenie chorągwi lekkiej jazdy przyjęli dzielnie,pozostawiając
na placu boju kilku zabitych.Widząc sytuację książę wydał rozkaz by lekka jazda ustąpiła miejsca pancernej chorągwi.Wtedy dopiero okazało się jak wspaniale wyćwiczone były chorągwie śląskie.Lekka jazda pozorowała atak na husytów.Jednakże zaraz potem udali,że ulękli się
zakutej w żelazo jazdy husyckiej.Już z piersi niektórych husytów wyrwał
się okrzyk tryu,fu,już opuścili ustawione w kierunku nieprzyjaciela piki
i lance,gdy nagle z za pleców lekkiej jazdy pokazała się książęca pancerna
choroągiew.Husyci nie wytrzymali impetu i zaczęli się wycofywać w
kierunku zamku.Wtedy spotkał ich drugi niespodziewany cios.Z okień
zamku zaczęły spadać na ich głowy kamienie,rażeni byli lasem strzał i
kubłami wrzącej wody.W mig zrozumieli,że są w pułapce.Przebić się przez pancernych którzy jako kosiarz szli niosąc śmierć i przerażenie
było niemożliwością.Atakowani z dwóch stron wiedzieli,że przyjdzie im
polec,ale że byli dzielnymi wojownikami postanowili drogo sprzedać
życie.Nikt nie dawał pardonu.Walka była krótka lecz krwawa.Słonko
wchodziło w zenit,gdy otwarły się bramy zamku i oblężeni mogli się
przywitać z wybawcami.Wyszła księżna Helena przywitać swojego syna
Mikołaja,który jako jeden z nielicznych nie uległ modzie na wyrzeczenie
się wiary i przystanie do husytów.Był posiłek dla wszystkich,było wino
dla oficerów i piwo dla żołnierzy.Po odpoczynku postanowiono zbliżyć
się do Żor na tyle by samą obecnością wypłoszyć oblegających ale kroki
kierować na Rybnik.Tam Bolko V-zaciekły husyta stacjonuje i posiłki
zbiera,by rozprawić się z księciem Mikołajem.Powiadają,że spodziewa się wsparcia z samej wielkopolski.Księżna Helena miała wiadomości,że już
wspierają go Zygmunt Korybutowicz z litewskimi zastępami oraz Jan
Kuropata i Derysław z Rytwian a nie wykluczone,że i syn Zawiszy Czarnego Maciej wspiera go swoją osobą.
-Powiadają,że i z Niemczy Piotr Polak wybiera się pod Rybnik.
-Że bitwa będzie to już postanowione,a jej wynik w rękach Boga.
-Niech Was Bóg błogosławi,bo w słusznej stajecie sprawie.Husyci mówią
o poprawieniu wiary a w rzeczy samej sieją śmierć,grabież i cierpienie.
Ale czas był zbyt drogim by go marnować na zbędne gadanie.Uprzedzić,
zaskoczyć Bolka,nie pozwolić mu obrastać w siły,to była sprawa w tej
chwili najważniejsza.
-Zadanie!Dotrzeć do Rybnika i zająć Górę Rudzką,którą niektórzy nazywają Górką Gliwicką albo Cerekwicą.Wytrącić husytom ich broń,
atak z góry przy pomocy ciężkich wozów spiętych łańcuchami.Podejść
pod osłoną nocy i ukryć się w gęstych lasach Kamienia,Paruszowca;
przed świtem zająć szczyt góry.Zmusić Bolka do przyjęcia bitwy na
naszych warunkach.Wyruszamy w imię Boga!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz