środa, 7 października 2015

Szalej - Rozdział 11 - Wyprawa

W y p r a w a


Ważne wiadomości przynosisz mości rycerzu.Jasno widać,że jedst
to atak na cały Śląsk.Prokop Łysy,Jan Polak,Zygmunt Korybutowicz,
polscy,litewscy i ruscy kacerze-siła tego.
-A do tego mości książę dodać trza naszych śląskich zdrajców z księciem
Bolkiem V na czele,nie licząc pomniejszych zwolenników tych heretyków
takich jak Runsztajn którego zowią Jastrzębiem,Jerzy z Pszczyny,Zygfryd
z Bełku...
-Daj spokój,znam te nazwiska,książę przerwał wyliczanie kolejnych nazwisk.Martwi mnie bierność Jagiełły który za pomoc w wojnie z zakonem gotowy jest przymykać oczy zbrodnie Prokopa i jego zgraii.
-Powiadają,że królowa Zofka wielką jest przeciwniczką owych heretyków
a,że jest młoda i wielkiej urody a Jagiełło łasy na niewieście powaby to i
nadzieja,że króla opamięta i do zgody z papieżem namówi.
-Wiele w tym prawdy co mówisz Macieju.Puki co przyjdzie nam stawić
czoła owej zarazie.Wiadomości które przekazała zakonnica ważne są dla
mnie i Konrada.Skoro husyci wybierają się do Krakowa to ich oddziały
pozostaną bez wodzów.To będzie nasz czas,żeby mniejsze oddziały które
tyle zła czynią wyciąć w pień.Wielkie oddałeś zasługi mości rycerzu dla
naszej sprawy.Nie zapomnę o tym mości Macieju.To nie styd,że lochem
opuszczałeś rybnicki zamek-na wojnie różnie bywa.Dobrze,że zakonnicę
która oglądała tyle bezeceństw a przecież zachowała wiarę i męstwo oddaliście w opiekę siostrom z Czarnowąsów.Zasłużyła na odpoczynek.
-Dzięki za dobre słowa,mości książę,wszak tylko rycerski obowiązek
wypełniam.
-Szkoda,że inni rycerze tak nie myślą.Puki co czeka nas dużo roboty.Nie
będziesz odpoczywał Macieju,musisz szykować się do drogi.Pojedziesz
okolice Gliwic podburzyć okoliczną szlachtę przeciw Korybutowiczowi.
Jak tylko Korybutowicz opuści Gliwice by z dworem krakowskim targować należy miasto zająć a mieszczan którzy mu sprzyjali po karać.
Poślę umyślnego do Konrada by się do rozprawy z husytami sposobił.
Miej oczy i uszy otwarte.Przychodzi czas żeby każdemu sprawiedliwie
odpłacić.Bolka zostawiam dla siebie a Dobka Puchały i onego litewskiego
sobiepanka Korybutowicza oddaję Konradowi.Macieju weźmiesz dwa konie z mojej stajni,a po tego twojego coś go zostawił wele Pszowa poślę
mały oddział.Kowal zasłużył na nagrodę za wierność.
-Książę panie mam pokorną pdośbę.
-Mów,co w mojej mocy uczynię.
-Chodzi o tego Dobka Puchały;mam ja swoje z nim porachunki,jeszcze
spod Nysy.
-Tej prośby spełnić nie mogę,jest to sprawa mojego kuzyna Konrada który
ma pierwszęństwo przed tobą.To jego krewna pod Nysą tyle zła od onego
Puchały zaznała.
-Pod moją wszak była opieką,powiedział Maciej i stąd moje do onego
arcydiabła rachunki.
-Nie stanę między wami,choć sam chętnie bym skrzyżował z onym Dobkiem miecze.
-Dziękuję mości książę,tym wierniej będę służył sprawie.
-A teraz godzi się rycerzu,żebyś godnie wypoczął,głód zaspokoił a i
trunku zażył.Mam ci ja beczkę przedniego piwa ważonego przez nijakiego
Piwczyka z Rybnika.Każę ci słuszny dzban odlać.
Jakoż rzeczywiście następny dzień i kolejne dni były pracowite i
pełne nowych wiadomości.Oto do księcia dotarł umyślny od rycerza spod Knurowa i Szczygłowic,który potwierdził wieści przekazane przez zakonnicę Maciejowi.Zygmunt Korybutowicz zostawia załogę w Gliwicach i Bytomiu a sam wyrusza do Krakowa .W okolicach Rybnika i Żor pojawiają się duże watachy husytów.Prawdopodobnie oblegany jest
zamek w Pszczynie,w którym rezyduje matka księcia Helena .Duża grupa
husytów łupi miejscowości pomiędzy Żorami a Rybnikiem.Były to bardzo
złe wiadomości,gdyż zdobycie zamku w Pszczynie równało się wzięciu
księżnej Heleny jako zakładniczki a to równało się przystąpieniem księcia
do husytów.Żory obwałowane murami mogą się bronić,ale przecież też nie wiecznie.Kolejne wiadomości napawały zgrozą.Broni się Oleśnica,zdradziecki układ podpisuje Świdnica.Zdrada goni zdradę.Oto
nawet w otoczeniu biskupa rocławskiego dochodzi do oddania husytom
przez rycerza Altzenau twierdzy Otmuchów.Cały Śląsk płonie grabiony i
mordowany.
Po mszy porannej książę Mikołaj jeszcze raz zwołał,wszystkich
znaczących rycerzy na naradę.Sytuacje jest dramatyczna,prawie cały Śląsk
opanowany jest przez husytów.Padają kolejno Kluczbork i Buczyna.
Przybywają kolejne oddziały polskich kacerzy,którym przewodzą Mikołaj
Kornicz,Raczek Wyszyński.Spustoszenie sieje ten który usiłował zniszczyć ikonę jasnogórską a kiedy mu się to nie udało,ze złości ciął
ikonę rapierem zostawiając na policzku Matki Boskiej dwa cię cia na
policzku.Pada klasztor w Krzeszowie.Zgroza!Zgroza!Zgroza!
-Sami widzicie panowie,że miarka się przebrała.Musimy się szykować
na ostateczną rozprawę z husytami.Albo zwyciężymy albo czeka nas
życie w hańbie.Maciej,miły memu sercu rycerz zaniecha wyjazdu pod Gliwice.Ruszamy pod Pszczynę,Żory,Rybnik.Tam będą nasze śląskie
Termopile.Książę Bolko Opolski jest już w drodze,wygląda na to,że minie Racibórz,a uderzy na Rybnik,by po tym pomóc zdobyć Żory.Dzisiaj wyślę
dwóch niezależnych posłańców do Konrada.Nie uderza na Gliwice.My
ruszamy pod Pszczynę,a po tym poszukamy Bolka,znajdziemy go albo
pod Żorami,albo pod Rybnikiem i wydamy mu bitwę.
Natychmiast rozjechali się umyślni do księcia Oleśnicko-Kozielskiego
Konrada oraz biskupa wrocławskiego z prośbą o włączenie się do walk
z husytami i skoordynowanie działań.
Ruch na zamku raciborskim był ogromny.Stale przybywali rycerze ze
swoimi chorągwiami,przybywali feudałowie śląscy by wesprzeć księcia
w rozprawie z husytami.
W powodzi wiadomości jedna była szczególnie ważna i radosna.Oto
Konrad Biały książę na Oleśnicy i Koźlu,wyruszył najkrótszą drogą do
Gliwic.Widać doszły go wieści o wyjeździe Zygmunta Korybutowicza do
Krakowa i nie czekając chciał rozbić bastion husytyzmu na Śląsku którym
były Gliwice.Wiadomość ten potwierdził goniec wysłany przez Mikołaja,
który obok Koźla natknął się na księcia Konrada.W krótkim liście pisał,że zmierza do Gliwic by rozprawić się z Korybutowiczem,Był taki czas,że
książę Mikołaj chciał drogą przez Raciborską Kuźnię dotrzeć do Gliwic
i wesprzeć Konrada,ale zamiaru tego poniechał.Wieści spod Pszczyny i
Żor były wielce niepokojące.Szybka odsiecz stawała się konieczna.
Rozległe łąki wzdłuż koryta Odry dawno nie gościły tylu wojów
i pospolitego ruszenia.Ludzie mieli dosyć rabunku,gwałtów i poniżenia.
Wszyscy uświadomili sobie,że pomocy nie uświadczą.Polsce potrzebna
była ciężka jazda husycka w wojnie z zakonem krzyżackim.Pomimo
deklaracji płynących z Krakowa o odcięciu się od husytów,dla ślązaków
stawało się jasnym,że muszą wziąć sprawy w swoje ręce i zatroszczyść
się o spokój na swojej ziemi.
W czasie marszu wojsk śląskich pod Pszczynę,dotarła do Mikołaja dobra
wiadomość.Konrad pod nieobecność Korybutowicza zdobył Gliwice i
wszystkich mieszkańców którzy okazywali przychylność husytom srogo
ukarał.Gniazdo husytyzmu na Śląsku zostało rozbite.Tym raźniej śpieszył
Mikołaj pod Pszczynę uwolnić swoją matkę Helenę,uwięzioną w zamku
oblężonym przez mały oddział husytów.Nie licząc drobnych potyczek
marsz przebiegał spokojnie.Dobrze zorganizowane oddziały wzbudzały
strach wśród przeciwników.Dopiero niedaleko wsi Pawłowice,w pobliżu
zbójeckiego gniazda Runsztajna,natknął się Mikołaj na większy oddział
składający się z piechoty,taborów i ciężkiej jazdy.Husyci obozowali w
głębokim jarze,pewni siebie zupełnie zaniedbali ubezpieczenie.Byli tak
pewni,że w terenie kontrolowanym przez swojego sprzymierzeńca rycerza
Runsztajna zwanego Jastrzębiem są bezpieczni,że gdy zobaczyli pierwszą
śląską chorągiew zupełnie potracili głowy.Przede wszystkim nie wiedzieli
z jaką siłą mają do czynienia bo większość wojska zasłonięta byłazboczem
głębokiego jaru.Książę choć młody wiekiem był już doświadczonym wojownikiem.Natychmiast nakazał zatrzymać marsz.Chorągiew lekkiej
jazdy ta którą widzieli husyci zaczęła formować szyk bojowy,jak by
zapraszając husytów do walki.
Husyci,co należy przyznać wykazali wielką dyscyplinę,gdyż
natychmiast zaczęli formować szyk bojowy sądząc,że przyjdzie im się
zmierzyć z jedną zabłąkaną śląską chorogwiąDlatego nie zaangażowali
swojej największej siły-wozów spiętych łańcuchami,które siały popłoch
w szeregach nieprzyjaciół.
W tym czasie Mikołaj pod osłoną wzgórza,podzielił swoje chorągwie na
zgrupowania,które każde z innej strony obchodziły wzgórze.Husyci początkowo czekali na atak Ślązaków uznając,że jedna lekka chorągiew to
za mało by rozpędzać swoje ciężkie konie.Widząc jedna,że Ślązacy stoją
nie zamierzając atakować,sami ruszyli z wielkim impetem.A choroągiew
śląska stała zachowując kamienny spokój.Zakute w żelazo ciężkie zastępy
obciążone dodatkowo ciężką zboją pokonywały wzgórze,tracąc stopniowo
impet.Zwalniali coraz bardziej,słychać było sapanie konie,ciężkie oddechy
jeźdców.Na to czekał Zdeńko z Bzia który dowodził śląską chorągwią.
Kiedy chusyci zupełnie zwolnili grzęznąć w mokrym gruncie,Zdeńko
ruszył do ataku.,nie frontalnie a jedynie okrążając ciężką jazdę z dwóch stron.”Kąsał” ją ustawicznie.Husytom było bardzo trudno ustawiać się
frontem do nieustannie zmieniającej pozycje lekkiej jazdy.Co rusz padał
jakiś husyta wydając okrzyk zdumienia,że to właśnie on pada w to zryte kopytami błoto.Nikt nie prosił o litość bo wiedział,że jej nie otrzyma,za
dużo krzywd,zbyt wiele nienawiści było po jednej i drugie stronie by móc
liczyć na litość.Dowódca husyckiej chorągwi zorientował się,że pozwolił
się wmanewrować w walkę na warunkach dla siebie niekorzystnych.Kazał
trąbić odwrót,ale było za późno.Hałas na tyłach dowodził,że Ślązacy zdobyli tabory w którychprzebywała piechota zupełnie nie biorąca udziału
w walce.Husyci uważali,że jedną lekką chorągiew rozbije ciężka jazda
samym swym impetem.Zaskocznie było tak wielkie,że piechota miast
formować szyk bojowy,poszła w rozsypkę.Uciekali pojedynczo i grupami
zostawiając tabory a w nich konie,wozy i mnóstwo zrabowanego mienia.
W pogoń poszła lekka chorągiew rybnicka tnąc niemiłosiernie każdego
kto nawinął się pod miecz.W tym samym czasie chorągiew samego księcia
ustawiona w szpaler przyjmowała husyckich jeźdźców którzy salwowali
się ucieczką z pola walki.Pogrom był zupełny.Oszalałe konie biegały
szukając swych panów.
Książę nakazał zebrać swój oddział i poniechać pościgu pojedynczych
żołnierzy.Czasu było mało,Pszczyna a w niej matka księcia Helena potrzebowali pomocy.Gdy wszyscy się zebrali,okazało się,że brakuje
lekkiej chorągwi rycerza Macieja złożonej z wolnych rycerzy.Czyżby
wpadli w zasadzkę?A może zostali rozbici w starciu?Rycerz Maciej
ze swoją chorągwią jak by się zapadł pod ziemię.
-Mości hetmanie Wilhelmie weźcie kilku jazdy i poszukajcie czy aby
nie jest ranny i nie potrzebuje pomocy.Gdybyście go znaleźli martwego
też go sprowadźcie,bo dzielny to rycerz i godnego wymaga pochówku.
W czasie gdy szukano rycerza Macieja,książę dokonywał przeglądu
swojego oddziału.Straty były małe.Zaskoczni husyci bronili się słabo nie
zadając wojskom księcia większych strat.Jedynie lekka chorągiew która
stała na szczycie i przyjęła uderzenie pancernej chorągwi husytów były
niewielkie straty.Walka była zwycięska i stanowiła dobrą zapowiedź przed
jutrzejszym spotkaniem pod Pszczyną.
-Dziękować Bogu,mości rycerze,że mogliśmy odnieść to zwycięstwo,które
podniesie nas na duchu.To dobry znak na przyszłe wyprawy.
Nagle dał się słyszeć tętent licznych kopyt i podniesione głosy
przerywane śmiechem.To połączone chorągwie rycerzy Wilhelma i
Macieja.Rycerz Maciej na długim sznurze prowadził nie lada gagatka.
-Mości książę złapałem nie lada oficyjera,lubieżnika i mordercę,dobrego
znajomego spod Rybnika i Nysy,imć pana Dratewkę.Tak się nakazał wołać
a jak jest naprawdę,kto go tam wie.Więcej on ma cnoty niewieściej na
sumieniu niż nie jeden włosów na głowie.
-Szczgólnie jak je łysy,odezwał się jakis dowcipniś ośmielony dobrym
chumorem księcia.
-Jak mnie poznał to dał takiego dyla,że mało mi konia nie zatarł,tak migał
miedzami ani hazok.Myślę,że już więcej bezeceństw czynić nie będzie,
dlatego puściłem się za im.Kompanów posiekalim a tego tu przyprowadziłem przed twoje oblicze żebyś z bliska zobaczył jak wygląda
zdrajca,świętokradca,,lubieżnik i bezecnik.
Przed księciem stał chudy mężczyzna w czarnej pelerynie i kapeluszu
z dużym rondem,które ocieniało twarz.
-Jak cię zowią,zapytał książę.
-Raczek,a wołąją mnie Dratewka,bo handluję dratwą.
-Tak jest jak o tobie mówią?
-Łżą panie!Jestem człowiek spokojny i nikomu krzywdy nie czynię.
Handluję dratwą i ludziom pomagam.
-A gdzie masz dratwę?chciałbym kupić,powiedział książę .
-Husyci mnie ucapili i dratwę zabrali.
-I tak jeździłeś z husytami miast dratwy nosisz u boku miecz i topór.A co
robiłeś w Rybniku i Nysie?temu rycerzowi który widział twoje czyny
kłam zadajesz?Związać i powiesić do góry nogami,rozkazł książę,nie
umiera powoli,ku przestrodze innym.
-Mości książę mnie go zostaw,powiedział Maciej,wyduszę z niego wszystko co wie,a wie nie mało.
-A weź go sobie żeby go przepytać.
-Pokorne dzięki mości książę,powiedział Maciej.Oj będziesz ty Dratewka

żałował że cię matka rodziła.Marny twój los.      

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz