W
y p r a w a
Ważne wiadomości przynosisz
mości rycerzu.Jasno widać,że jedst
to
atak na cały Śląsk.Prokop Łysy,Jan Polak,Zygmunt Korybutowicz,
polscy,litewscy
i ruscy kacerze-siła tego.
-A
do tego mości książę dodać trza naszych śląskich zdrajców z
księciem
Bolkiem
V na czele,nie licząc pomniejszych zwolenników tych heretyków
takich
jak Runsztajn którego zowią Jastrzębiem,Jerzy z Pszczyny,Zygfryd
z
Bełku...
-Daj
spokój,znam te nazwiska,książę przerwał wyliczanie kolejnych
nazwisk.Martwi mnie bierność Jagiełły który za pomoc w wojnie z
zakonem gotowy jest przymykać oczy zbrodnie Prokopa i jego zgraii.
-Powiadają,że
królowa Zofka wielką jest przeciwniczką owych heretyków
a,że
jest młoda i wielkiej urody a Jagiełło łasy na niewieście powaby
to i
nadzieja,że
króla opamięta i do zgody z papieżem namówi.
-Wiele
w tym prawdy co mówisz Macieju.Puki co przyjdzie nam stawić
czoła
owej zarazie.Wiadomości które przekazała zakonnica ważne są dla
mnie
i Konrada.Skoro husyci wybierają się do Krakowa to ich oddziały
pozostaną
bez wodzów.To będzie nasz czas,żeby mniejsze oddziały które
tyle
zła czynią wyciąć w pień.Wielkie oddałeś zasługi mości
rycerzu dla
naszej
sprawy.Nie zapomnę o tym mości Macieju.To nie styd,że lochem
opuszczałeś
rybnicki zamek-na wojnie różnie bywa.Dobrze,że zakonnicę
która
oglądała tyle bezeceństw a przecież zachowała wiarę i męstwo
oddaliście w opiekę siostrom z Czarnowąsów.Zasłużyła na
odpoczynek.
-Dzięki
za dobre słowa,mości książę,wszak tylko rycerski obowiązek
wypełniam.
-Szkoda,że
inni rycerze tak nie myślą.Puki co czeka nas dużo roboty.Nie
będziesz
odpoczywał Macieju,musisz szykować się do drogi.Pojedziesz
okolice
Gliwic podburzyć okoliczną szlachtę przeciw Korybutowiczowi.
Jak
tylko Korybutowicz opuści Gliwice by z dworem krakowskim targować
należy miasto zająć a mieszczan którzy mu sprzyjali po karać.
Poślę
umyślnego do Konrada by się do rozprawy z husytami sposobił.
Miej
oczy i uszy otwarte.Przychodzi czas żeby każdemu sprawiedliwie
odpłacić.Bolka
zostawiam dla siebie a Dobka Puchały i onego litewskiego
sobiepanka
Korybutowicza oddaję Konradowi.Macieju weźmiesz dwa konie z mojej
stajni,a po tego twojego coś go zostawił wele Pszowa poślę
mały
oddział.Kowal zasłużył na nagrodę za wierność.
-Książę
panie mam pokorną pdośbę.
-Mów,co
w mojej mocy uczynię.
-Chodzi
o tego Dobka Puchały;mam ja swoje z nim porachunki,jeszcze
spod
Nysy.
-Tej
prośby spełnić nie mogę,jest to sprawa mojego kuzyna Konrada
który
ma
pierwszęństwo przed tobą.To jego krewna pod Nysą tyle zła od
onego
Puchały
zaznała.
-Pod
moją wszak była opieką,powiedział Maciej i stąd moje do onego
arcydiabła
rachunki.
-Nie
stanę między wami,choć sam chętnie bym skrzyżował z onym
Dobkiem miecze.
-Dziękuję
mości książę,tym wierniej będę służył sprawie.
-A
teraz godzi się rycerzu,żebyś godnie wypoczął,głód zaspokoił
a i
trunku
zażył.Mam ci ja beczkę przedniego piwa ważonego przez nijakiego
Piwczyka
z Rybnika.Każę ci słuszny dzban odlać.
Jakoż rzeczywiście następny
dzień i kolejne dni były pracowite i
pełne
nowych wiadomości.Oto do księcia dotarł umyślny od rycerza spod
Knurowa i Szczygłowic,który potwierdził wieści przekazane przez
zakonnicę Maciejowi.Zygmunt Korybutowicz zostawia załogę w
Gliwicach i Bytomiu a sam wyrusza do Krakowa .W okolicach Rybnika i
Żor pojawiają się duże watachy husytów.Prawdopodobnie oblegany
jest
zamek
w Pszczynie,w którym rezyduje matka księcia Helena .Duża grupa
husytów
łupi miejscowości pomiędzy Żorami a Rybnikiem.Były to bardzo
złe
wiadomości,gdyż zdobycie zamku w Pszczynie równało się wzięciu
księżnej
Heleny jako zakładniczki a to równało się przystąpieniem
księcia
do
husytów.Żory obwałowane murami mogą się bronić,ale przecież
też nie wiecznie.Kolejne wiadomości napawały zgrozą.Broni się
Oleśnica,zdradziecki układ podpisuje Świdnica.Zdrada goni
zdradę.Oto
nawet
w otoczeniu biskupa rocławskiego dochodzi do oddania husytom
przez
rycerza Altzenau twierdzy Otmuchów.Cały Śląsk płonie grabiony i
mordowany.
Po mszy porannej książę
Mikołaj jeszcze raz zwołał,wszystkich
znaczących
rycerzy na naradę.Sytuacje jest dramatyczna,prawie cały Śląsk
opanowany
jest przez husytów.Padają kolejno Kluczbork i Buczyna.
Przybywają
kolejne oddziały polskich kacerzy,którym przewodzą Mikołaj
Kornicz,Raczek
Wyszyński.Spustoszenie sieje ten który usiłował zniszczyć ikonę
jasnogórską a kiedy mu się to nie udało,ze złości ciął
ikonę
rapierem zostawiając na policzku Matki Boskiej dwa cię cia na
policzku.Pada
klasztor w Krzeszowie.Zgroza!Zgroza!Zgroza!
-Sami
widzicie panowie,że miarka się przebrała.Musimy się szykować
na
ostateczną rozprawę z husytami.Albo zwyciężymy albo czeka nas
życie
w hańbie.Maciej,miły memu sercu rycerz zaniecha wyjazdu pod
Gliwice.Ruszamy pod Pszczynę,Żory,Rybnik.Tam będą nasze śląskie
Termopile.Książę
Bolko Opolski jest już w drodze,wygląda na to,że minie Racibórz,a
uderzy na Rybnik,by po tym pomóc zdobyć Żory.Dzisiaj wyślę
dwóch
niezależnych posłańców do Konrada.Nie uderza na Gliwice.My
ruszamy
pod Pszczynę,a po tym poszukamy Bolka,znajdziemy go albo
pod
Żorami,albo pod Rybnikiem i wydamy mu bitwę.
Natychmiast
rozjechali się umyślni do księcia Oleśnicko-Kozielskiego
Konrada
oraz biskupa wrocławskiego z prośbą o włączenie się do walk
z
husytami i skoordynowanie działań.
Ruch
na zamku raciborskim był ogromny.Stale przybywali rycerze ze
swoimi
chorągwiami,przybywali feudałowie śląscy by wesprzeć księcia
w
rozprawie z husytami.
W
powodzi wiadomości jedna była szczególnie ważna i radosna.Oto
Konrad
Biały książę na Oleśnicy i Koźlu,wyruszył najkrótszą drogą
do
Gliwic.Widać
doszły go wieści o wyjeździe Zygmunta Korybutowicza do
Krakowa
i nie czekając chciał rozbić bastion husytyzmu na Śląsku którym
były
Gliwice.Wiadomość ten potwierdził goniec wysłany przez Mikołaja,
który
obok Koźla natknął się na księcia Konrada.W krótkim liście
pisał,że zmierza do Gliwic by rozprawić się z Korybutowiczem,Był
taki czas,że
książę
Mikołaj chciał drogą przez Raciborską Kuźnię dotrzeć do Gliwic
i
wesprzeć Konrada,ale zamiaru tego poniechał.Wieści spod Pszczyny i
Żor
były wielce niepokojące.Szybka odsiecz stawała się konieczna.
Rozległe łąki wzdłuż koryta
Odry dawno nie gościły tylu wojów
i
pospolitego ruszenia.Ludzie mieli dosyć rabunku,gwałtów i
poniżenia.
Wszyscy
uświadomili sobie,że pomocy nie uświadczą.Polsce potrzebna
była
ciężka jazda husycka w wojnie z zakonem krzyżackim.Pomimo
deklaracji
płynących z Krakowa o odcięciu się od husytów,dla ślązaków
stawało
się jasnym,że muszą wziąć sprawy w swoje ręce i zatroszczyść
się
o spokój na swojej ziemi.
W
czasie marszu wojsk śląskich pod Pszczynę,dotarła do Mikołaja
dobra
wiadomość.Konrad
pod nieobecność Korybutowicza zdobył Gliwice i
wszystkich
mieszkańców którzy okazywali przychylność husytom srogo
ukarał.Gniazdo
husytyzmu na Śląsku zostało rozbite.Tym raźniej śpieszył
Mikołaj
pod Pszczynę uwolnić swoją matkę Helenę,uwięzioną w zamku
oblężonym
przez mały oddział husytów.Nie licząc drobnych potyczek
marsz
przebiegał spokojnie.Dobrze zorganizowane oddziały wzbudzały
strach
wśród przeciwników.Dopiero niedaleko wsi Pawłowice,w pobliżu
zbójeckiego
gniazda Runsztajna,natknął się Mikołaj na większy oddział
składający
się z piechoty,taborów i ciężkiej jazdy.Husyci obozowali w
głębokim
jarze,pewni siebie zupełnie zaniedbali ubezpieczenie.Byli tak
pewni,że
w terenie kontrolowanym przez swojego sprzymierzeńca rycerza
Runsztajna
zwanego Jastrzębiem są bezpieczni,że gdy zobaczyli pierwszą
śląską
chorągiew zupełnie potracili głowy.Przede wszystkim nie wiedzieli
z
jaką siłą mają do czynienia bo większość wojska zasłonięta
byłazboczem
głębokiego
jaru.Książę choć młody wiekiem był już doświadczonym
wojownikiem.Natychmiast nakazał zatrzymać marsz.Chorągiew lekkiej
jazdy
ta którą widzieli husyci zaczęła formować szyk bojowy,jak by
zapraszając
husytów do walki.
Husyci,co należy przyznać
wykazali wielką dyscyplinę,gdyż
natychmiast
zaczęli formować szyk bojowy sądząc,że przyjdzie im się
zmierzyć
z jedną zabłąkaną śląską chorogwiąDlatego nie zaangażowali
swojej
największej siły-wozów spiętych łańcuchami,które siały
popłoch
w
szeregach nieprzyjaciół.
W
tym czasie Mikołaj pod osłoną wzgórza,podzielił swoje chorągwie
na
zgrupowania,które
każde z innej strony obchodziły wzgórze.Husyci początkowo czekali
na atak Ślązaków uznając,że jedna lekka chorągiew to
za
mało by rozpędzać swoje ciężkie konie.Widząc jedna,że Ślązacy
stoją
nie
zamierzając atakować,sami ruszyli z wielkim impetem.A choroągiew
śląska
stała zachowując kamienny spokój.Zakute w żelazo ciężkie
zastępy
obciążone
dodatkowo ciężką zboją pokonywały wzgórze,tracąc stopniowo
impet.Zwalniali
coraz bardziej,słychać było sapanie konie,ciężkie oddechy
jeźdców.Na
to czekał Zdeńko z Bzia który dowodził śląską chorągwią.
Kiedy
chusyci zupełnie zwolnili grzęznąć w mokrym gruncie,Zdeńko
ruszył
do ataku.,nie frontalnie a jedynie okrążając ciężką jazdę z
dwóch stron.”Kąsał” ją ustawicznie.Husytom było bardzo
trudno ustawiać się
frontem
do nieustannie zmieniającej pozycje lekkiej jazdy.Co rusz padał
jakiś
husyta wydając okrzyk zdumienia,że to właśnie on pada w to zryte
kopytami błoto.Nikt nie prosił o litość bo wiedział,że
jej nie otrzyma,za
dużo
krzywd,zbyt wiele nienawiści było po jednej i drugie stronie by móc
liczyć
na litość.Dowódca husyckiej chorągwi zorientował się,że
pozwolił
się
wmanewrować w walkę na warunkach dla siebie niekorzystnych.Kazał
trąbić
odwrót,ale było za późno.Hałas na tyłach dowodził,że Ślązacy
zdobyli tabory w którychprzebywała piechota zupełnie nie biorąca
udziału
w
walce.Husyci uważali,że jedną lekką chorągiew rozbije ciężka
jazda
samym
swym impetem.Zaskocznie było tak wielkie,że piechota miast
formować
szyk bojowy,poszła w rozsypkę.Uciekali pojedynczo i grupami
zostawiając
tabory a w nich konie,wozy i mnóstwo zrabowanego mienia.
W
pogoń poszła lekka chorągiew rybnicka tnąc niemiłosiernie
każdego
kto
nawinął się pod miecz.W tym samym czasie chorągiew samego księcia
ustawiona
w szpaler przyjmowała husyckich jeźdźców którzy salwowali
się
ucieczką z pola walki.Pogrom był zupełny.Oszalałe konie biegały
szukając
swych panów.
Książę
nakazał zebrać swój oddział i poniechać pościgu pojedynczych
żołnierzy.Czasu
było mało,Pszczyna a w niej matka księcia Helena potrzebowali
pomocy.Gdy wszyscy się zebrali,okazało się,że brakuje
lekkiej
chorągwi rycerza Macieja złożonej z wolnych rycerzy.Czyżby
wpadli
w zasadzkę?A może zostali rozbici w starciu?Rycerz Maciej
ze
swoją chorągwią jak by się zapadł pod ziemię.
-Mości
hetmanie Wilhelmie weźcie kilku jazdy i poszukajcie czy aby
nie
jest ranny i nie potrzebuje pomocy.Gdybyście go znaleźli martwego
też
go sprowadźcie,bo dzielny to rycerz i godnego wymaga pochówku.
W
czasie gdy szukano rycerza Macieja,książę dokonywał przeglądu
swojego
oddziału.Straty były małe.Zaskoczni husyci bronili się słabo nie
zadając
wojskom księcia większych strat.Jedynie lekka chorągiew która
stała
na szczycie i przyjęła uderzenie pancernej chorągwi husytów były
niewielkie
straty.Walka była zwycięska i stanowiła dobrą zapowiedź przed
jutrzejszym
spotkaniem pod Pszczyną.
-Dziękować
Bogu,mości rycerze,że mogliśmy odnieść to zwycięstwo,które
podniesie
nas na duchu.To dobry znak na przyszłe wyprawy.
Nagle dał się słyszeć tętent
licznych kopyt i podniesione głosy
przerywane
śmiechem.To połączone chorągwie rycerzy Wilhelma i
Macieja.Rycerz
Maciej na długim sznurze prowadził nie lada gagatka.
-Mości
książę złapałem nie lada oficyjera,lubieżnika i
mordercę,dobrego
znajomego
spod Rybnika i Nysy,imć pana Dratewkę.Tak się nakazał wołać
a
jak jest naprawdę,kto go tam wie.Więcej on ma cnoty niewieściej na
sumieniu
niż nie jeden włosów na głowie.
-Szczgólnie
jak je łysy,odezwał się jakis dowcipniś ośmielony dobrym
chumorem
księcia.
-Jak
mnie poznał to dał takiego dyla,że mało mi konia nie zatarł,tak
migał
miedzami
ani hazok.Myślę,że już więcej bezeceństw czynić nie będzie,
dlatego
puściłem się za im.Kompanów posiekalim a tego tu przyprowadziłem
przed twoje oblicze żebyś z bliska zobaczył jak wygląda
zdrajca,świętokradca,,lubieżnik
i bezecnik.
Przed
księciem stał chudy mężczyzna w czarnej pelerynie i kapeluszu
z
dużym rondem,które ocieniało twarz.
-Jak
cię zowią,zapytał książę.
-Raczek,a
wołąją mnie Dratewka,bo handluję dratwą.
-Tak
jest jak o tobie mówią?
-Łżą
panie!Jestem człowiek spokojny i nikomu krzywdy nie czynię.
Handluję
dratwą i ludziom pomagam.
-A
gdzie masz dratwę?chciałbym kupić,powiedział książę .
-Husyci
mnie ucapili i dratwę zabrali.
-I
tak jeździłeś z husytami miast dratwy nosisz u boku miecz i
topór.A co
robiłeś
w Rybniku i Nysie?temu rycerzowi który widział twoje czyny
kłam
zadajesz?Związać i powiesić do góry nogami,rozkazł książę,nie
umiera
powoli,ku przestrodze innym.
-Mości
książę mnie go zostaw,powiedział Maciej,wyduszę z niego wszystko
co wie,a wie nie mało.
-A
weź go sobie żeby go przepytać.
-Pokorne
dzięki mości książę,powiedział Maciej.Oj będziesz ty Dratewka
żałował
że cię matka rodziła.Marny twój los.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz