Zdumiene
Była jeszcze ciemna noc,gdy
Piotr Polaka nakazał pobudkę.Wstawali
niechętnie
rozespani i źli,ale rozkaz hetmana to święta rzecz.Co bardziej
głodni podchodzili do wołu i szukali niedojedzonych kawałków.Ostra
komenda”na koń”przerwała szwendanie się i
ociąganie,błyskawicznie cały oddział siedział na koniach.
-Ludzie
Jastrzębca zabiorą ciało kapelana,rozkazał hetman.Powiesimy go na
drzwiach kościoła przy zamku tak by stary borsuk na zamku nabrał
do nas rezpektu.Reszta podzielona na grupy,tak jak wczoraj
zdecydowałem.Kacper jedzie na górka,zajmuje fara z
kościołem,Jastrząb uderza na kościół obok zamku i rozwiesza na
drzwiach ciało onego kapelana a następnie szturmuje zamek,Zygota
robi popłoch i podpala domy,a równocześnie odcina mieszczanom
drogę ucieczki w okoliczne lasy.Na razie jechali razem,gdy dojechali
na miejsce w którym wczoraj zabili kapłana,Jastrząb zatrzymał
swój oddział i posłał dwóch w oznaczone
miejsce
w którym powinno znajdować się martwe ciało.Jakie było ich
zdumienie,gdy ciała nie znaleźli,nie było też śladu by ciało
szarpały wilki. W budzącym się świcie zobaczyli rzecz
zdumiewającą,oto w miejscu w którym powinno znajdować się ciało
zobaczyli mnóstwo kwitnących stokrotek.Na ten widok obaj
żołnierze-zatwardziali heretycy przeżegnali się ukradkiem,bo
sprawa była niezwykła.Nawet największy heretyk,a takim był
Runsztajn,stał zdumiony i kiwał głową.Przecież parę godzin temu
stał nad posiekanym rapierami ciałem kapłana,to przerastało jego
wyobraźnię.Do sadyb ludzkich było na tyle daleko,że nikt nie mógł
w nocy znaleźć ciała,wilki zostawiają ślady szarpaniny.No a te
kwiaty? Skąd przez noc wyrosło tyle stokrotek a niektórzy
żołnierze mówili,że rosną tworząc obrys ludzkiego ciała.Zadumę
Jastrzębia przerwał umyślny hetmana-czasu jest mało,ruszać
natychmiast.Pojechali zawiedzeni i bardzo
zdumieni
niecodzienna sytuacją.
-Coś
za długo mitrężysz Runsztajn,za niedługo zacznie świtać i
zagrodniki
zaczną
się budzić.,a zaskoczenie to nasza broń,hetman wyrażał swoje
nie-
zadowolenie.
-Kiedy
ciało kapelana zniknęło.
-Jak
to zniknęło?gadaj mi tu zaraz.Tak to sprawiasz,że nieboszczyk
siada na koń i ucieka?Całą zabawę z hetmanem zameckim mi
popsułeś.
-Zaręczam,że
kapelan nie żył.Sam dźgnąłem go z najbliższej odległości.
To
zagadkowa sprawa-i te kwiaty,mruczał pod nosem.
-Jakie
kwiaty?Co ty bredzisz Jastrząb.
-Nic
nic,tak mi się powiedziało.Dalej jechali w milczeniu pilnie
rozglądając się na boki,czy aby nie zobaczą człowieka odzianego
w czerń,
który
poraniony zdołał uciec pod osłoną nocy.
Nie wiedzieli bo wiedzieć nie
mogli,że przewodnik księdza Mikołaj z ukrycia widział całe
zajście i po odejściu zbirów zabezpieczył ciałoprzed
profanacją.Tragedia
Mikołaja była ogromna,bo oto husyci żywcem spalili jego żonę
wraz z dziecieńciem.Gdy przyszedł do Bijasowic,na miejscu swojego
domu zastał dopalające się zgliszcza.Człowiek ten mimo tragedii
miał
dość sił by wrócić na miejsce zbrodni,zabrać ciało kapłana i
godnie je pochować.
Gdy po odjeździe oddziału
Piotra Polaka Mikołaj wrócił na miejsce
pochówku
księdza ogromnie się dziwił mnogością kwiatów,które w dziwny
sposób zaznaczały obrys ludzkiego ciała.Widząc,że dalsze
przebywanie przy grobie nic sprawie nie pomoże,poszedł do
pobliskich Jankowic ,by oddać wypożyczoną pod nieobecność
gospodarzy łopatę, którą wykopał grób.Gdy ośmieleni
nieobecnością husytów mieszkańcy wyszli ze swoich
kryjówek,usłyszeli straszną opowieść Mikołaja o śmierci
kapłana
Walentego,spaleniu żywcem żony Mikołaja wraz z dzieckiem i
całkowitym spaleniu Bijasowic,które starte zostały z powierzchni
ziemi. -Trza bydzie Mikołaju zaniyść ta straszno wiadomość do
Rybnika,do faroża,aby łodprawiył mu pogzyb godny
męczennika-powiedziała pani na Jankowicach.
-Kej
nijak teroz nie idzie dostać sie do Rybnika.Przecaż husyty być
może teroz rabujom Rybnik,naszo ostatnio ostoja.
-Padom
wom-odezwoł sie szewc Marszolik,że take rzeczy zawsze sie
mszczą,godom wom przydzie i na husytów kryska.Pon Bóczek je
ciyrpliwy ale sprawiedliwy.Ptzidzie czas,że książe Mikołaj pon na
Raciborzu i Rybniku rozprawi sie z tymi rabusiami.Godoł mi handlyrz
kery wyndrowoł od Raciborza,że wele Mikołaja zbiyro sie moc
wojoków. -Suchejcie miyszkańcy Jankowic i ci kerzy ocaleli z
Bijasowic,trza se dować pozór,dziyń i noc bydymy wystowiać
czujki,coby nos nie zaskoczyli.W razie alarmy wszyscy kryjymy sie w
lasach i bażołach,a sprawa kapelana niechomy na po tym.On już je u
Pana Boga,a ciało je pochowane.Przidzie czas,obiecuje wom,że sama
wybiera sie do faroża, a jak trza bydzie to do samego ksiyńcia
pana,żeby śmierć kapelana godnie uczcić.Teroz trza odbudować to
co nom husyty poniszczyli i rzykać aby w Rybniku spotkała ich godno
odprawa.Wos Mikołaju zabiyrom do sia na zamek do Jankowic,znojda wom
jakeś zajyncie,boście wiela wyciyrpieli i godnie o ciało kapelonka
zadbali.Ludzie porażeni strachem,i ogromem tragedii która spotkała
mieszkańców Bijasowic powoli rozchodzili się do swoich
zajęć.Mikołaj jeszcze długo spokajał ciekawość tych którzy
rządni byli szczegółów śmierci księdza.
Runsztajn zwany Jastrzębiem
właściciel opola które od jego przezwiska
przejęło
nazwę Jastrzębie,najczęściej wymieniany był przez Mikołaja.
nała go również pani na Jankowicach.Był to rycerz pochodzenia
niemieckiego który od cesarza Luksemburga otrzymał wsie Połomia,
Szeroka i miejsce gdzie postawił swój zamek a które nazwanym było
Jastrzębie.Prawdziwe nazwisko brzmiało Runsztajn.Rycerz zajmował
się zbójowaniem,znany był z hulaszczego trybu życia,zamiłowania
do trunków i kobiet.Dwie jego żony zmarły w dosyć dziwnych do
końca niewyjaśnionych okolicznościach.Kiedy pani na Jankowicach
owdowiała Runsztajn wielokrotnie proponował jej małżeństwo,a
uzyskawszy odpowiedź odmowną,zapałał nienawiścią i odgrażał
się,że najedzie Jankowice i siłą ją weźmie jako nałożnicę.Puki
co groźby nie spełnił,ale od tego czasu pani na Jankowicach wraz
ze swoim synem w każdej chwili gotowi byli opuścić Jankowice i
oddać się po opiekę księcia,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz