Knowania
W
przyćmionej izbie u karczmarza w „Świerklańcu”paliła się
malutka łojowa świeca postawiona na sznkfasie. Dawała mało
światła zostawiając resztę wielkiej izby w mroku. Światła było
jedynie tyle ,aby było widać beczkę z piwem i kufel,do którego
żyd karczmarz spuszczał żółty,złocisty płyn. Wchodzący nie
zauważał,że w samym kącie siedział ubrany z pańska
człowiek,który
mógł być zarówno rycerzem jak i wolnym mieszczaninem podróżującym
w interesach. Ubrany był bardziej z czeska-szeroki czarny kapelusz
zupełnie zakrywał twarz,na sobie miał czarną pelerynę,która
szczelnie zakrywała spodnieodzienie, jedynie białe wypustki koszuli
zdradzały,że to wielki pan,czarne buty sięgające powyżej kolan
wskazywały,że nie obca mu była jazda konna. Siedział ukryty w
mroku i bacznie obserwował wchodzących i wychodzących,którzy
głośno często rozmawiali między sobą,bo widać przednie
Rybnickie Piwo z książęcego browaru rozwiązywało języki.
-Dyć
wypijmy se po kufelku Macieju,bo jyno tela nom pozostało,co se
wypijymy,reszta je niynaszo,a postawisz sie okoniym to cie tak jak
mie postawiom pod prygierzym i hetman ze zomku korze ci odmierzyć
dwadziyścia batogów na goły pukel-hudy,wysoki jak tyka chmielu
młody człowiek,ubrany z chłopska w lnianne gacie i takąż
koszulę,bosy z jasną czupryną,zapraszał na kufelek piwa małego
łysego człowieczka o chytrych,rozbieganych oczkach i
wielkim,czerwonym nosie,który zdradzał
zamiłowanie
do trunków.
Dyć
za głośno nie godej,bo szynkyrz doniesienie hetmanowi na zomku, że
narzekomy i uzaś bydom mecyje.
-Szynkyrz
je żyd i mało go obchodzi naszo wiara,on jyno myśli wiela wody
doloć do piwa coby wiyncyj zarobić.
-Co
to godosz o nowej wierze.
-No
prawiom,że od czechów przichodzi. Łażom po zagrodach i ludziom w
łepach bańtlujom. Prosty człowiek jak do nich przystanie może bez
grzychu użyć życio. Padoł taki jedyn spod Glywic z husytów,że
możesz panoczka jak nie chce przystoć do nowej wiary,zabić,miynie
zajońć,baba mu wyłonaczyć i żodnego grzychu ni ma. Wszystke
grzychy zabiyro tyn nowy prorok,,wołajom go Hus,Hanys Hus po noszymu
Gyńś.
-Padosz
bez grzychu?Miynie zajońć,jaśnie pani wyłonaczyć.To by mi sie
nadowało. Umisz se to forsztelować-jaśnie pani cołko w biołych
szatach, śpi w biołej pościeli,a ty podchodzisz do niyj lygosz w
wele niyj i jeszcze kożesz, że mo ci odwinąć onuce, podropać po
puklu a w tym czasie jaśnie pon siedzi przywiozany przi budzie.od
psa. To je zycie!
Nagle z ciemnego kąta sali dał
się złyszeć męski głos,który rozkazał
zydowi
podać piwo. Karczmarz pochylony w pół usłużnie niósł kufel
piwa
lecz
rozkazujący głos zatrzymał go w miejscu.
-Powiedziałem
trzy piwa,dla mnie i dla tych dwóch chłopów,pokazał na Macieja i
jego łysego towarzysza. Chłopi dopiero teraz zorientowali się, że
nieznajomy słyszał każde ich słowo. To jest ich koniec. Jaśnie
pan na zamku srodze ich ukarze,oby nie za dyndali na sznurze.
Wystraszeni zostawili niedopite piwo próbując czmychnąć z
karczmy.
-Nie
bójcie się,a podejdźcie bliżej i napijcie się piwa które dla
was zamówiłem,głos był władczy,nieznoszący sprzeciwu. Stali
sparaliżowani strachem-pewni,że pan przed karą urządza sobie
wesołą krotochwilę. Pytanie czmychnąć,czy zostać. Katowski
topór czy kufel złocistego płynu.
-Siadajcie
powiedziałem,w głosie czuć było zniecierpliwienie. Słyszałem
wszystko,co mówicie,ale nie poślę was do kata pod jednym wszakże
warunkiem,musicie mi pomóc. Pomożecie,będziecie panami. Nie tylko
pani na zamku będzie wam usługiwać,rozumiecie?Wszystko będzie
wasze młode i stare będziecie dusić własnymi rękami,A ile
bogactwa wpadnie w wasze ręce,co tylko pomyślicie będzie wasze. No
to ugadamy się? Żyd przyniósł kolejne kufle złocistego piwa.
Rozpalone namiętności pobudzały
wyobraźnię.
-Kim
żeś je panie,że prawisz nom take rzeczy?
-Jestem
Raczek. Przychodzę od wielkiego rycerza Piotra Polaka,który
przystał do husytów i ma moc wojska konnego i pieszego. On ci
będzie wielkim królem całego Śląska,tylko najpierw musimy
przegonić wszystko co sprzyja cesarzowi Luksemburgowi. A wy kim
jesteście?Wolni czy niewolni.
-Jo
je Kanciok,ochrzcili mnie na Jozla, służa u pana na browarze,mały
łysy
człowieczek
nisko się pokłonił.
-Jo
je Dzięgiel,ochrzcili mnie na Macieja, służa u pana na Zamysłowie-
powiedział chudy,wysoki jak tyka chłop odstawiając kufel.
-Nachylcie się tak,żebym nie musiał krzyczeć,bo zawsze to
niebezpieczne.
Będziecie
namawiać chłopów do przyłączenia się do husytów. Pamiętajcie,
że
wszyscy niezadowoleni,to są nasi,oni będą was słuchać. Ale
pamiętajcie
należy
bardzo uważać,bo hetman zamecki nie żartuje i może być tak,że
zanim sobie użyjesz,kat skróci cię o głowę.
-A
zakonnice tysz nie bydom oszczydzane,i tysz bez grzychu?
-Te
najbardziej,bo one tkwią w starej wierze i są przeciwne husytom.
Zakażdą która wyrzeknie się swojego Boga i napluje na krzyż
dostaniecie talara.
-Talara
padocie,już bych sie broł do roboty.
-Tylko
się nie śpieszcie,szukajcie takich którzy nas poprzą. O resztę
się nie
martwcie.
Teraz lećcie do swoich i róbcie swoją rob
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz