środa, 7 października 2015

Szalej - Rozdział 2 - Knowania

Knowania

W przyćmionej izbie u karczmarza w „Świerklańcu”paliła się malutka łojowa świeca postawiona na sznkfasie. Dawała mało światła zostawiając resztę wielkiej izby w mroku. Światła było jedynie tyle ,aby było widać beczkę z piwem i kufel,do którego żyd karczmarz spuszczał żółty,złocisty płyn. Wchodzący nie zauważał,że w samym kącie siedział ubrany z pańska
człowiek,który mógł być zarówno rycerzem jak i wolnym mieszczaninem podróżującym w interesach. Ubrany był bardziej z czeska-szeroki czarny kapelusz zupełnie zakrywał twarz,na sobie miał czarną pelerynę,która szczelnie zakrywała spodnieodzienie, jedynie białe wypustki koszuli zdradzały,że to wielki pan,czarne buty sięgające powyżej kolan wskazywały,że nie obca mu była jazda konna. Siedział ukryty w mroku i bacznie obserwował wchodzących i wychodzących,którzy głośno często rozmawiali między sobą,bo widać przednie Rybnickie Piwo z książęcego browaru rozwiązywało języki.
-Dyć wypijmy se po kufelku Macieju,bo jyno tela nom pozostało,co se wypijymy,reszta je niynaszo,a postawisz sie okoniym to cie tak jak mie postawiom pod prygierzym i hetman ze zomku korze ci odmierzyć dwadziyścia batogów na goły pukel-hudy,wysoki jak tyka chmielu młody człowiek,ubrany z chłopska w lnianne gacie i takąż koszulę,bosy z jasną czupryną,zapraszał na kufelek piwa małego łysego człowieczka o chytrych,rozbieganych oczkach i wielkim,czerwonym nosie,który zdradzał
zamiłowanie do trunków.
Dyć za głośno nie godej,bo szynkyrz doniesienie hetmanowi na zomku, że narzekomy i uzaś bydom mecyje.
-Szynkyrz je żyd i mało go obchodzi naszo wiara,on jyno myśli wiela wody doloć do piwa coby wiyncyj zarobić.
-Co to godosz o nowej wierze.
-No prawiom,że od czechów przichodzi. Łażom po zagrodach i ludziom w łepach bańtlujom. Prosty człowiek jak do nich przystanie może bez grzychu użyć życio. Padoł taki jedyn spod Glywic z husytów,że możesz panoczka jak nie chce przystoć do nowej wiary,zabić,miynie zajońć,baba mu wyłonaczyć i żodnego grzychu ni ma. Wszystke grzychy zabiyro tyn nowy prorok,,wołajom go Hus,Hanys Hus po noszymu Gyńś.
-Padosz bez grzychu?Miynie zajońć,jaśnie pani wyłonaczyć.To by mi sie nadowało. Umisz se to forsztelować-jaśnie pani cołko w biołych szatach, śpi w biołej pościeli,a ty podchodzisz do niyj lygosz w wele niyj i jeszcze kożesz, że mo ci odwinąć onuce, podropać po puklu a w tym czasie jaśnie pon siedzi przywiozany przi budzie.od psa. To je zycie!
Nagle z ciemnego kąta sali dał się złyszeć męski głos,który rozkazał
zydowi podać piwo. Karczmarz pochylony w pół usłużnie niósł kufel piwa
lecz rozkazujący głos zatrzymał go w miejscu.
-Powiedziałem trzy piwa,dla mnie i dla tych dwóch chłopów,pokazał na Macieja i jego łysego towarzysza. Chłopi dopiero teraz zorientowali się, że nieznajomy słyszał każde ich słowo. To jest ich koniec. Jaśnie pan na zamku srodze ich ukarze,oby nie za dyndali na sznurze. Wystraszeni zostawili niedopite piwo próbując czmychnąć z karczmy.
-Nie bójcie się,a podejdźcie bliżej i napijcie się piwa które dla was zamówiłem,głos był władczy,nieznoszący sprzeciwu. Stali sparaliżowani strachem-pewni,że pan przed karą urządza sobie wesołą krotochwilę. Pytanie czmychnąć,czy zostać. Katowski topór czy kufel złocistego płynu.
-Siadajcie powiedziałem,w głosie czuć było zniecierpliwienie. Słyszałem wszystko,co mówicie,ale nie poślę was do kata pod jednym wszakże warunkiem,musicie mi pomóc. Pomożecie,będziecie panami. Nie tylko pani na zamku będzie wam usługiwać,rozumiecie?Wszystko będzie wasze młode i stare będziecie dusić własnymi rękami,A ile bogactwa wpadnie w wasze ręce,co tylko pomyślicie będzie wasze. No to ugadamy się? Żyd przyniósł kolejne kufle złocistego piwa. Rozpalone namiętności pobudzały
wyobraźnię.
-Kim żeś je panie,że prawisz nom take rzeczy?
-Jestem Raczek. Przychodzę od wielkiego rycerza Piotra Polaka,który przystał do husytów i ma moc wojska konnego i pieszego. On ci będzie wielkim królem całego Śląska,tylko najpierw musimy przegonić wszystko co sprzyja cesarzowi Luksemburgowi. A wy kim jesteście?Wolni czy niewolni.
-Jo je Kanciok,ochrzcili mnie na Jozla, służa u pana na browarze,mały łysy
człowieczek nisko się pokłonił.
-Jo je Dzięgiel,ochrzcili mnie na Macieja, służa u pana na Zamysłowie- powiedział chudy,wysoki jak tyka chłop odstawiając kufel. -Nachylcie się tak,żebym nie musiał krzyczeć,bo zawsze to niebezpieczne.
Będziecie namawiać chłopów do przyłączenia się do husytów. Pamiętajcie,
że wszyscy niezadowoleni,to są nasi,oni będą was słuchać. Ale pamiętajcie
należy bardzo uważać,bo hetman zamecki nie żartuje i może być tak,że zanim sobie użyjesz,kat skróci cię o głowę.
-A zakonnice tysz nie bydom oszczydzane,i tysz bez grzychu?
-Te najbardziej,bo one tkwią w starej wierze i są przeciwne husytom. Zakażdą która wyrzeknie się swojego Boga i napluje na krzyż dostaniecie talara.
-Talara padocie,już bych sie broł do roboty.
-Tylko się nie śpieszcie,szukajcie takich którzy nas poprzą. O resztę się nie
martwcie. Teraz lećcie do swoich i róbcie swoją rob


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz